Hamulec ręczny. Czy zaciągać go na mrozie i co robić, gdy zamarznie?
Zimą najwięcej problemów przysparza zazwyczaj akumulator. Często okazuje się jednak, że poranne uruchomienie samochodu to jedynie połowa sukcesu. Jazdę uniemożliwić może zblokowany hamulec ręczny, który - najczęściej - odmawia posłuszeństwa właśnie na mrozie. Dlaczego tak się dzieje?
Żaden z kierowców, którzy stawiali swoje pierwsze kroki za kierownicą korzystając z aut pokroju Malucha, Fiata 125p czy Poloneza nie odważy się korzystać z ręcznego zimą. U szoferów "starej daty" zaobserwować można wypracowany lata temu nawyk pozostawiania pojazdu "na biegu", bez zaciągania ręcznego.
Czy zaciągać ręczny na mrozie?
W zdecydowanej większości samochodów osobowych, za sterowanie hamulcem ręcznym odpowiada stosunkowo prosty system dźwigienek i linek. Z czasem pancerzyki chroniące te ostatnie przed wpływem czynników zewnętrznych tracą szczelność, co powoduje przedostawanie się do środka brudu i wilgoci. To właśnie ona odpowiada za większość problemów z "trzymającym" ręcznym.
Problem w zasadzie nie występuje, jeśli korzystamy z ręcznego codziennie - przy okazji parkowania czy postoju na światłach. Częste ruchy linki nie dopuszczają, by w pancerzyku powstała zaawansowana korozja, dzięki czemu hamulec pomocniczy cieszy się sprawnością przez długi czas. Analogicznie sytuacja dotyczy dźwigienek odpowiadających za pracę samego zacisku.
Co innego, jeśli z hamulca ręcznego korzystamy sporadycznie. Wówczas korozja trawi nie tylko wnętrze pancerzyka, ale też dźwigienki zacisków. Duże dobowe skoki temperatur potęgują zjawisko, a we wnętrzu pancerzyka tworzy się "błoto" będące mieszaniną luźnej rdzy i brudu. Gdy zalegająca w pancerzyku woda zamarza rozszerza się i blokuje linkę. W efekcie zwolnienie hamulca możliwe jest dopiero, gdy przychodzi odwilż.
Co zrobić, gdy hamulec ręczny zamarznie?
Chociaż nie brzmi to profesjonalnie, w pierwszej kolejności powinniśmy ostukać dane koło (a ściślej zacisk). Niewykluczone, że wina leży właśnie po stronie zapieczonej dźwigienki lub samoregulatora. Kilka uderzeń może pomóc w doraźnym odblokowaniu hamulca. Pamiętajmy jednak, by po takiej operacji nie odkładać wizyty u mechanika. Następnym razem młotek może się bowiem okazać nieskuteczny...
Gdy to nie pomaga, najrozsądniej będzie wstawić pojazd do ogrzewanego garażu. Na szczęście w większości samochodów napęd przekazywany jest na koła przedniej osi, a hamulec pomocniczy blokuje oś tylną.
Jeśli winę za zblokowanie hamulca ręcznego ponosi linka, kilka godzin postoju w suchym, ciepłym miejscu, pozwoli doraźnie rozwiązać problem. Dysponując źródłem prądu można też pomóc sobie suszarką do włosów. Nie jest to jednak ani zbyt komfortowe, ani też, biorąc pod uwagę aurę, zbyt bezpieczne. Zdesperowani powinni pamiętać, by pod żadnym pozorem, nie używać w tym celu opalarki!
Dłuższa jazda z zaciągniętym hamulcem ręcznym nie jest dobrym pomysłem. Szanse na to, że ciepło spowodowane ogromnym tarciem pomoże "odmrozić" zastaną linkę są bliskie zeru. Bardziej prawdopodobne, że w końcu podda się okładzina hamulcowa i - jeśli na tylnej osi pracują hamulce bębnowe - koło zatrzyma się na dobre! W takiej sytuacji niezbędna będzie ingerencja mechanika.
Zrób przegląd układu hamulcowego przed zimą
Zgodnie z powtarzaną przez lekarzy maksymą, w przypadku samochodów "lepiej zapobiegać niż leczyć". Przed każdą zimą powinniśmy dokonać przeglądu układu hamulcowego ze szczególnym uwzględnieniem hamulca ręcznego. Koszty wymiany linki czy oczyszczenia samoregulatorów są niewielkie - przeciętnie uzdolniony kierowca, w wielu popularnych autach, może dokonać naprawy samemu. Jeśli natomiast zapomnieliście o tej prostej zasadzie przed zimą, dla własnego spokoju, w czasie mrozów lepiej będzie ograniczyć używanie ręcznego i zostawiać auto "na biegu". Pamiętajcie tylko, by wrócić do regularnego korzystania z hamulca pomocniczego wiosną!