Burza wokół mobilnych fotoradarów. Bo nie widać twarzy
Wielu prawników twierdzi, że francuskie MSW wybrało niewłaściwą technologię kontroli kierowców. We Francji - podobnie jak w Polsce - mobilne fotoradary instalowane są w nieoznakowanych samochodach.
Na francuskich drogach pojawić ma się w sumie w tym roku ponad ćwierć tysiąca nieoznakowanych renault megane z fotoradarami. Robią one jednak zdjęcia z tyłu - tzn. samochód policji jedzie z maksymalną dozwoloną prędkością, a urządzenie fotografuje auta, które go wyprzedzają.
Na francuskich zdjęciach - w przeciwieństwie do polskich - pojawiają się zawsze tylko numery rejestracyjne zbyt szybko jadących pojazdów - nigdy twarz kierowcy.
Wielu paryskich adwokatów podkreśla więc, że - ze względu na mechanikę działania fotoradaru - można próbować zmusić właściciela pojazdu do zapłacenia mandatu, ale nie będzie możliwe zabranie mu prawa jazdy czy nawet kara więzienia.
Po Polsce porusza się 29 mobilnych fotoradarów
Po Polsce od grudnia zeszłego roku jeździ 29 wyposażonych w fotoradary samochodów Inspekcji Transportu Drogowego - wśród nich jest 11 Fordów Mondeo, 11 - Focusów i 7 - Peugeotów Partner. Te ostatnie są oznakowane, w przeciwieństwie do Fordów. Można je poznać jedynie po specjalnej głowicy fotoradaru zamontowanej na masce, między światłami. To ona mierzy prędkość, zaś kamera za szybą robi zdjęcie.
Samochody nie ścigają piratów, tylko jeżdżą po naszych drogach i fotografują tych, którzy przekraczają prędkość. Po chwili zdjęcie trafia do systemu, a później procedura jest taka sama, jak w przypadku ujęcia z fotoradaru stacjonarnego.
Auta ITD mogą też zaparkować na poboczu i fotografować przejeżdżające samochody (z czego zresztą skwapliwie korzysta). Co więcej, inspekcja w odróżnieniu od straży miejskiej, nie musi w takim miejscu stawiać znaku ostrzegającego przed fotoradarem. Auta jeżdżą non-stop - w końcu w przyszłorocznym budżecie z mandatów za prędkość zapisano 1,5 miliarda złotych wpływów.