"Ania w aucie" czy pamiątki z wakacji - tych naklejek lepiej pozbyć się z auta

"Baby on board", "Ania w aucie" czy naklejki, które świadczą o odbytych w egzotyczne miejsca podróżach - wydają się niewinne, ale eksperci ostrzegają, że to lep na niebezpiecznych ludzi. Tego typu ozdoby nie mają praktycznie żadnej wartości dodanej, a mogą przyciągać niebezpieczne sytuacje. Dlatego lepiej się ich pozbyć z auta - szczególnie, że w niektórych przypadkach ich użycie może grozić mandatem.

Przywieszki i nalepki mogą być podpowiedzią dla złodzieja
Przywieszki i nalepki mogą być podpowiedzią dla złodzieja123RF/PICSEL

Naklejając jakąkolwiek naklejkę na samochód (szczególnie na szybę) trzeba pamiętać o przepisach, które mówią jasno: "Pojazd uczestniczący w ruchu ma być tak zbudowany, wyposażony i utrzymany, aby korzystanie z niego zapewniało dostateczne pole widzenia kierowcy oraz łatwe, wygodne i pewne posługiwanie się urządzeniami do kierowania, hamowania, sygnalizacji i oświetlenia drogi przy równoczesnym jej obserwowaniu".

Jeśli więc przysłonimy sobie pole widzenia i w trakcie kontroli policjant to zauważy, może wystawić mandat w wysokości od 20 do nawet 3000 zł. Oczywiście to tylko widełki, ale 100 czy 200 zł mandatu jest jak najbardziej realne.

Naklejki "baby on board" i inne pamiątki zdradzają informacje

Trend ozdabiania pojazdów różnorodnymi naklejkami zyskuje w Polsce coraz większą popularność. Choć wydaje się niewinną formą wyrażania siebie, eksperci ostrzegają przed potencjalnymi konsekwencjami.

Pozornie zabawne dekoracje mogą stać się źródłem poważnych problemów. Przestępcy coraz częściej wykorzystują informacje zawarte w naklejkach do typowania potencjalnych ofiar. Szczególnie niebezpieczne jest umieszczanie danych o członkach rodziny – zwłaszcza najmłodszych. Napisy typu "Mały pasażer na pokładzie" mogą ułatwić przestępcom nawiązanie kontaktu z dzieckiem, którzy już znają imię z naklejki na samochodzie rodziców.

Wbrew pozorom, nawet najbardziej niewinne obrazki czy napisy mogą zdradzić istotne informacje o właścicielu pojazdu. Naklejki z podróży sugerują zamożność, te związane z hobby wskazują na miejsca, gdzie można nas spotkać, a rodzinne – na skład gospodarstwa domowego.

Warto też pamiętać o praktycznej stronie – usuwanie naklejek przy sprzedaży auta bywa problematyczne. Niektóre pozostawiają ślady lub uszkadzają lakier, co może mieć wpływ na wartość pojazdu przy odsprzedaży.

Czy trzeba usuwać nalepki legalizacyjne?

Nalepki legalizacyjne, które do września 2022 roku były obowiązkowym elementem podczas rejestracji pojazdu, obecnie straciły swoje znaczenie prawne. Wcześniej ich brak mógł skutkować mandatem w wysokości nawet 500 zł. Dziś, dzięki cyfryzacji i wprowadzeniu systemu Historia Pojazdu oraz bazy CEPiK, fizyczne naklejki przestały być potrzebne. Funkcjonariusze policji korzystają z terminali w radiowozach, które umożliwiają natychmiastową weryfikację danych pojazdu i kierowcy. Co istotne, obecność starej nalepki na szybie - nawet z nieaktualnymi numerami rejestracyjnymi - nie stanowi wykroczenia i nie grozi za to mandat. Kierowca może, ale nie musi jej usunąć.

Czym? Najlepiej podgrzewając nalepkę suszarką i delikatnie zdrapując z szyby lub za pomocą specjalnego nożyka do szyb. Pozostałości kleju można usunąć preparatami ze sklepów motoryzacyjnych lub domowymi środkami, takimi jak alkohol izopropylowy czy ocet.

Test wideo Renault Rafale. Duży SUV, a pali mniej niż 5 l/100 kmAdam MajcherekINTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas