Masz hybrydę? Zimą mają trudniej, ta funkcja pomoże oszczędzić paliwo
Zimą hybrydy przestają być tak oszczędne, jak latem. Silnik spalinowy częściej się włącza, zasięg elektryczny topnieje szybciej niż śnieg na masce, a komputer pokazuje wyniki, które nijak nie pasują do katalogowych obietnic. To normalne - niska temperatura nie jest sprzymierzeńcem ani baterii, ani paliwa. Są jednak funkcje, które pozwalają obniżyć zużycie zarówno energii jak i benzyny.

Spis treści:
- Hybryda zimą - dlaczego nagle pali więcej niż latem?
- Wstępne ogrzewanie kabiny to funkcja, która robi ogromną różnicę
- Jak jeździć hybrydą zimą, żeby komputer nie straszył spalaniem?
Hybryda zimą - dlaczego nagle pali więcej niż latem?
Na papierze wszystko wygląda pięknie - spory akumulator, tryb EV, niskie zużycie paliwa na krótkich trasach. Jednak bateria w niskiej temperaturze ma mniejszą sprawność, wolniej się nagrzewa, a sterownik dla bezpieczeństwa ogranicza jej możliwości. Efekt? Samochód znacznie częściej przełącza się na silnik spalinowy, nawet przy delikatnym przyspieszaniu.
Do tego dochodzi ogrzewanie kabiny. W klasycznym aucie ciepło bierze się samo z rozgrzanego silnika. W hybrydzie, zwłaszcza plug-in, układ grzewczy często korzysta przede wszystkim z energii elektrycznej. Podkręcamy temperaturę, włączamy podgrzewanie szyb, dmuchawa działa na maksimum - i nagle z zasięgu elektrycznego znika kilkanaście kilometrów, zanim w ogóle wyjedziemy.
Zimno nie służy też tradycyjnemu paliwu. Gęstsza benzyna lubi się gorzej rozpływać w kolektorze, silnik dłużej pracuje na wzbogaconej mieszance, a hybryda - która i tak uruchamia silnik rzadziej - ma więcej kłopotów z szybkim dogrzaniem wszystkiego do odpowiedniej temperatury. To dlatego na przejechanie tego samego odcinku w styczniu możemy potrzebować więcej niż w lipcu.
Wstępne ogrzewanie kabiny to funkcja, która robi ogromną różnicę
To właśnie tutaj wchodzi do gry funkcja, o której wielu kierowców hybryd zapomina, choć ma ją pod ręką w menu auta lub w aplikacji. Chodzi o wstępne ogrzewanie wnętrza podczas ładowania. Zwykle wyposażone są w nią auta elektryczne lub hybrydy typu plug-in, rzadziej można spotkać ją w klasycznych hybrydach.
Zamiast wsiadać do zamarzniętego samochodu i uruchamiać ogrzewanie, ustawiamy w aplikacji godzinę wyjazdu albo po prostu włączamy podgrzewanie, gdy auto nadal jest podpięte do gniazdka. Energia potrzebna na rozgrzanie wnętrza, szyb i elementów instalacji grzewczej pochodzi wtedy z sieci, a nie z baterii.
W praktyce oznacza to kilka rzeczy naraz. Po pierwsze, nie marnujemy cennego zasięgu elektrycznego na odmrażanie samochodu - od razu też wsiadamy do ciepłej kabiny, a akumulator zgromadzoną w nim energię przeznacza na zasilanie układu napędowego, a nie ogrzewanie szyb czy foteli. Po drugie, silnik spalinowy nie musi tak często włączać się tylko po to, by dogrzać kabinę, więc zużycie paliwa spada. Po trzecie, cała instalacja - od baterii po płyn chłodniczy - startuje z wyższej temperatury, co poprawia sprawność układu już od pierwszych kilometrów.
Jak jeździć hybrydą zimą, żeby komputer nie straszył spalaniem?
Zimą zdecydowanie warto zaprzyjaźnić się z ustawieniem eco - auto po jego włączeniu łagodniej reaguje na gaz, częściej trzyma się trybu elektrycznego i rzadziej rozkręca silnik spalinowy na wysokie obroty.
Do tego dochodzi sposób korzystania z ogrzewania. Zamiast ustawiać 24 stopnie w układzie klimatyzacji, lepiej wybrać umiarkowaną temperaturę i wspomóc się innymi źródłami ciepła - podgrzewanymi fotelami czy kierownicą. To zdecydowanie mniej obciąża akumulator trakcyjny, a komfort i tak zostaje na wysokim poziomie.









