Zmiana nazwy nie pomogła. Teraz SOP ma dzwon za dzwonem!
Kolejna kolizja z udziałem samochodu Służby Ochrony Państwa, czyli dawnego Biura Ochrony Rządu. Jak ustalili dziennikarze RMF, auto z kolumny marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego uderzyło w bariery energochłonne.
Marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego na szczęście nie było w samochodzie. Kierowca, który stracił panowanie nad autem, został ukarany mandatem.
Do kolizji doszło w niedzielne przedpołudnie na jednej z podkarpackich dróg.
W poniedziałek zdarzenie zostało potwierdzone przez SOP.
"Samochód Służby Ochrony Państwa z kolumny marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego w godzinach porannych w niedzielę 18 marca wpadł na łuku jezdni w poślizg, po czym otarł się o barierkę ochroną. Do zdarzenia doszło w okolicach Przemyśla. Na drodze panowały złe warunki atmosferyczne. W pojeździe znajdowali się tylko funkcjonariusze Służby Ochrony Państwa. Całe zdarzenie było przedmiotem oceny Policji, której patrol został wezwany na miejsce zdarzenia" - podał w komunikacie SOP.
Jak podano w komunikacie, zdarzenie zostało przez policję zakwalifikowane jako kolizja drogowa.
Zmiana nazwy z Biura Ochrony Rządu na Służbę Ochrony Państwa niewiele dała - funkcjonariuszom dalej zdarzają się mniej lub bardziej poważne wypadki o kolizje. Samochody tak szybko wypadają z parku maszyn, że wkrótce ma zostać ogłoszony przetarg za zakupi pięciu samochodów. Ma to kosztować około 2,1 mln zł. A warto przypomnieć, że przed szczytem NATO ówczesny BOR kupił 20 BMW 750Li xDrive, co kosztowało niespełna 7 milionów 600 tysięcy złotych.
Czarna seria zaczęła się od pękniętej gumy prezydenckiego BMW (marzec 2016), którym wracał Andrzej Duda z narciarskiej wizyty w Tatrach.
Później były problemy z oponą w aucie wiozącym ministra Jarosława Gowina (styczeń 2017) oraz karambol pod Toruniem z udziałem szefa MON Antoniego Macierewicza (26 stycznia 2017) i kilku samochodów towarzyszących.
Do najgłośniejszego i najbardziej poważnego wypadku doszło w lutym ubiegłego roku. Jadące w kolumnie BOR Audi A8, którym podróżowała premier Beata Szydło, zderzyło się z fiatem seicento. W efekcie opancerzona limuzyna uderzyła w drzewo.
W marcu samochód z wiceministrem obrony narodowej, Bartoszem Kownackim uderzył w volvo. Jeden z funkcjonariuszy miał złamaną nogę.
W kwietniu doszło do kolejnej kompromitującej sytuacji - jedno z aut BOR wjechało w inny samochód pod siedzibą PiS przy ul. Nowogrodzkiej w Warszawie.
Miesiąc później w okolicach Myszkowa (woj. śląskie) w rządowe Audi A6 uderzyła ciężarówka. Jedna osoba została ranna. Także w Warszawie należąca do BOR skoda zderzyła się z ciężarówką służby oczyszczania miasta.
Nie minęło wiele czasu i w lipcu w Warszawie audi BOR zderzyło się z fordem na rondzie Waszyngtona. Według policji kolumna jechała na sygnale.
Pod koniec sierpnia w Gdańsku doszło do kolizji samochodu, którym podróżował Lech Wałęsa. Byłemu prezydentowi nic się nie stało. Wieczorek tego samego dnia w samochód policji, jadący w kolumnie aut BOR wiozącej sekretarza generalnego NATO Jensa Stoltenberga, wjechało auto dostawcze. Dzień później na warszawskim parkingu przy Dworcu Centralnym doszło do stłuczki z udziałem samochodu BOR.
We wrześniu z kolei limuzyna w Busku-Zdroju zderzyła się z peugeotem. Na szczęście nikomu nic się nie stało, w aucie nie było pasażerów.
W grudniu miał miejsce wypadek z udziałem limuzyn kancelarii prezydenta w Pułtusku na Mazowszu. Zderzył się tam radiowóz i dwa pojazdy Kancelarii Prezydenta RP. Andrzeja Dudy nie było na pokładzie. Był to przejazd szkoleniowy.
Ostatnim wypadkiem był ten z udziałem Andrzeja Dudy w Krakowie. 27 lutego kierowca samochodu z prezydentem, wjeżdżając na most Powstańców Śląskich najechał na betonowy separator, który oddzielał pas jezdni od torów tramwajowych. Limuzyna nie mogła dalej jechać, nikomu nic się nie stało.