Zginęło pięcioro nastolatków. Ruszyło śledztwo

Prokuratura Rejonowa w Świebodzinie wszczęła śledztwo ws. wypadku, do którego doszło we wtorek rano niedaleko Ciborza w Lubuskiem. Zginęło w nim pięcioro młodych ludzi w wieku od 17 do 19 lat. Audi A3, którym jechali, z niewyjaśnionej przyczyny wpadło do znajdującego się przy drodze zbiornika wodnego.

W wypadku zginęły dwie 18-latki pochodzące z okolic Sulechowa w pow. zielonogórskim oraz dwóch 19-latków i 17-latek z gminy Skąpe w pow. świebodzińskim.

Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze Zbigniew Fąfera informował we wtorkowym komunikacie nt. tej tragedii, że ustalono z dużym prawdopodobieństwem, że audi kierowała 18-latka, a wszystkie zmarłe osobny były przypięte pasami bezpieczeństwa. W środę rzecznik zmienił zdanie.

18-latka i siedząca z przodu pasażerka miały zapięte pasy. - Siedzący z tyłu trzej mężczyźni nie mieli zapiętych pasów w chwili wyłowienia pojazdu, ale czy tak było również podczas samej jazdy - tego już nie ustalimy - powiedział Fąfera.

Reklama

W komunikacie prokuratury napisano również, że ujawnione na miejscu zdarzenia ślady wskazują, że pojazd na tym niebezpiecznym odcinku drogi mógł wpaść w poślizg i w wyniku utraty stabilności wypadł z drogi, a następnie wpadł do zbiornika wodnego. Do wypadku doszło w miejscu, gdzie bariery zabezpieczające były uszkodzone i zastąpione tymczasowymi biało-czerwonymi tablicami ostrzegawczymi.

Prokurator Fąfera przekazał, że z dotychczasowych ustaleń wynika, że młode osoby nad ranem udawały się do pracy. Ich zwłoki zabezpieczono celem wykonania sekcji.

Na razie nie wiadomo jaka był bezpośrednia przyczyna śmierci młodych ludzi, czyli czy zginęli  na skutek obrażeń spowodowanych wypadkiem, czy też utonęli.

Rzecznik lubuskiej policji Marcin Maludy przekazał, że we wtorkowy poranek warunki do jazdy w miejscu wypadku były trudne, bowiem doszło do niego na łuku drogi tuż przy rozlewisku, gdzie jezdnia była mokra i śliska.

"W określeniu bezpośredniej przyczyny śmierci młodych osób z pewnością pomogą zarządzone przez prokuratora badania prosektoryjne" - dodał.

W relacjach medialnych pojawiła się informacja, że w miejscu tragedii wcześniej doszło do wypadku, po którym bariery energochłonne nie zostały naprawione, co mogło skutkować wpadnięciem audi do wody. PAP zapytała rzecznika lubuskiej policji, czy ten wątek będzie wyjaśniany.

"Zwróciliśmy się do zarządcy drogi, czyli powiatu świebodzińskiego o precyzyjną informację w tej sprawie. Takie sygnały docierały do nas już podczas oględzin miejsca wypadku. Według nich bariera miała zostać uszkodzona po wypadku w październiku. Będziemy to wszytko weryfikować" - powiedział Maludy.

Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze Zbigniew Fąfera powiedział, że ta okoliczność również będzie weryfikowana podczas prowadzonego śledztwa, jak również czy ewentualny brak tych barier w tym miejscu mógł mieć wpływ na tragiczne skutki wypadku.

 

Jak powiedział z kolei starosta powiatu świebodzińskiego Zbigniew Szumski, ta sprawa jest wyjaśniania wewnętrznie w starostwie. Dodał, że jest wiele spekulacji na ten temat i lepiej poczekać na ustalenia prokuratury. Zaznaczył, że miejsce wypadku zostało zabezpieczone zgodnie z prawem, a naprawa barier miała zostać wykonana między 9 a 13 grudnia br.

Wójt Gminy Skąpe Zbigniew Woch powiedział, że trzej chłopcy, którzy zginęli w wypadku, byli mieszkańcami jego gminy, a dwóch z nich od niedawna pracowało w markecie w Skąpem.

"Wydarzyła się ogromna tragedia i na pewno nie pozostawimy bliskich ofiar tego wypadku bez pomocy..." - powiedział wójt.

Ewa Wojtysiak z biura prasowego Dino Polska SA potwierdziła, że dwaj młodzi mężczyźni, którzy zginęli byli pracownikami marketu tej sieci.

"Jesteśmy wstrząśnięci informacją o tym tragicznym wypadku. Nie udzielamy żadnych dalszych komentarzy" - powiedziała Wojtysiak.

Do wypadku doszło we wtorek rano na łuku drogi powiatowej między miejscowościami Cibórz i Skąpe. Przebiega ona w pobliżu jednego z akwenów. Przed godziną szóstą służby zostały poinformowane o uszkodzeniu barier energochłonnych i dachu samochodu widocznym w rozlewisku. Zaalarmował je jeden z przejeżdżających tamtędy kierowców.

Krótko potem na miejscu była już Straż Pożarna, kilka karetek pogotowia i policja. Osoby znajdujące się w częściowo zatopionym aucie wydobyli z niego strażacy.

"Mimo usilnych starań załogi pogotowia ratunkowego oraz strażaków życia kierowcy i pasażerów nie udało się uratować, choć reanimacja trwała niemal godzinę. Śledczy musieli dokonać identyfikacji ciał. To młode osoby w wieku od 17 do 19 lat. Dwie kobiety i trzech mężczyzn zakończyło swą podróż przedwcześnie, ale przedwcześnie zakończyło się przede wszystkim życie tych osób"- zaznaczył Maludy.

Dodał, że policjanci wspólnie z prokuratorem prowadzili szczegółowe oględziny miejsca zdarzenia, zabezpieczając powstałe ślady, które pomogą w odpowiedzi na pytanie o okoliczności tego wypadku. Zaoferowano również opiekę psychologiczną rodzinom ofiar wypadku.

PAP/INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy