"Zabłądził" na autostradzie, a potem uciekał pod prąd

Patrolujący drogi policjanci spotykają się czasami z sytuacjami mocno nietypowymi, ale również przez to niezwykle niebezpiecznymi.

We wczesnych godzinach porannych dyżurny Komisariatu Autostradowego Policji, który odpowiada m.in. za autostradową obwodnicę Krakowa, odebrał niezwykły telefon. Na 112 zadzwonił mężczyzna, który potrzebował pomocy, miał  - jak twierdził - problemy z odnalezieniem drogi. Netypowe było jednak to, że kierowca ten  zgubił się... na autostradzie.

Po udzieleniu wskazówek, mężczyzna od obsługi stacji paliw dowiedział się, że znajduje się na MOP Morawica (Miejsce Obsługi Podróżnych) a skierowany tam patrol policji wskazał  mu drogę do  miejsca zamieszkania.

Reklama

W momencie gdy policjant oddał dokumenty mężczyźnie, ten gwałtownie ruszył do przodu, nie stosując się do znaków drogowych, w tym do zakazu wjazdu, i pojechał ,"pod prąd" drogą przez MOP. Policjanci natychmiast podjęli pościg.

Kierujący Oplem Astrą GTC mężczyzna nie reagował na sygnały do zatrzymania podawane z oznakowanego radiowozu Renault Master, nie stosował się do znaków, powodował zagrożenie dla osób znajdujących się na stacji paliw i parkingach i wielokrotnie tracił panowanie nad pojazdem.

Po chwili mężczyzna wyjechał na autostradę uciekając w kierunku Krakowa. Po dojeździe do bramek w Balicach, kierujący - widząc stojące samochody i zablokowaną drogę - zawrócił i omijając blokujący go radiowóz zaczął uciekać z powrotem, tym razem "pod prąd", w kierunku Katowic. Uciekając w ten sposób zmuszał jadących w kierunku Krakowa do zmiany kierunku jazdy i gwałtownego hamowania.

Wreszcie policjanci, wykorzystując dogodny moment, zajechali drogę kierującemu Oplem i zablokowali go przy barierach pasa awaryjnego. Po zatrzymaniu mężczyznę został wyciągnięty z pojazdu i zakuty w kajdanki.

W rozmowie z policjantami mężczyzna oświadczył, ze od dłuższego czasu jest podsłuchiwany i obserwowany przez nieznane mu osoby, a jego rodzinie zagraża niebezpieczeństwo. Wezwana na miejsce karetka pogotowia zabrała kierującego do szpitala psychiatrycznego w Krakowie. 

To nie pierwszy taki przypadek. Przypomnijmy, że nieco ponad rok temu kilkanaście radiowozów uczestniczyło w pościgu za kierowanym przez obywatela Niemiec VW Phaetonem. Mężczyzna najpierw nie chciał zapłacić za przejazd na bramkach na A4 pod Gliwicami, a następnie, uciekając przed policją, staranował bramki w Brzęczkowicach i Balicach. Po trwającym 140 km pościgu mężczyzna został zatrzymany dopiero pod Olkuszem. W trakcie pościgu Niemiec m.in. potrącił policjanta, a funkcjonariusza oddali strzały. Po zatrzymaniu kierujący tłumaczył, że w Niemczech ktoś go chciał zabić i dlatego uciekał.

Po badaniach ustalono, że mężczyzna był niepoczytalny, śledztwo zostało umorzone, zarzutów nie postawiono.

Ludzie żyją dzisiaj w szybkim tempie, a ich życie pełne jest stresu. Takich przypadków może być coraz więcej. Dlatego na drogach warto uważać, nigdy nie wiadomo, kto siedzi w innym samochodzie i co może zrobić...

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy