Z głupoty podpalił opony, odpowie za śmierć człowieka

Zarzuty sprowadzenia niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym i nieumyślnego doprowadzenie do niej usłyszał 24-latek, który w minioną niedzielę podpalił opony pod wiaduktem przy trasie S1 w Jaworznie. Prokuratura prześle do sądu wniosek o jego aresztowanie.

Drugi zatrzymany w tej sprawie został przesłuchany jako świadek.

Prawdopodobną przyczyną wypadku była ograniczona widoczność z powodu gęstego dymu. W karambolu uczestniczyło 21 aut. Zginął 36-latek jadący w jednym z nich. Kilkanaście osób - w tym dzieci - doznało obrażeń.

Śledztwo w tej sprawie wszczęła jaworznicka prokuratura. W czwartek rano policja w Jaworznie poinformowała o zatrzymaniu w związku z tą sprawą dwóch mieszkańców Sosnowca w wieku 24 i 34 lat.

Według policji mężczyźni w niedzielę wieczorem spotkali się w rejonie wiaduktu i opalali miedziane kable. Kiedy wracali do domu, jeden z nich polał benzyną, a następnie podpalił opony leżące bezpośrednio przy trasie S1.

Reklama

Obaj zatrzymani w czwartek przed południem byli przesłuchiwani w prokuraturze. Prokurator rejonowy w Jaworznie Jacek Nowicki powiedział PAP, że zarzuty przedstawiono jednemu z mężczyzn - 24-latkowi. Drugiego przesłuchano w charakterze świadka.

"Wszystko wskazuje na to, że ten drugi był biernym obserwatorem zdarzenia, to był taki +wyskok+ ze strony jednego z nich - nie było wspólnego działania, umawiania się, porozumienia między nimi" - wyjaśnił prokurator.

Prokuratura przedstawiła 24-latkowi zarzut umyślnego sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym i nieumyślnego sprowadzenia samej katastrofy. Mężczyzna przyznał, że polał benzyną opony i je podpalił. Grozi mu za to do ośmiu lat więzienia.

"Jak mówił, jego zamiarem nie było spowodowanie niebezpieczeństwa, nie bardzo potrafi podać jakiegokolwiek racjonalnego powodu, dla którego podpalił te opony. Twierdzi, że nawet nie przyszłoby mu do głowy, że to doprowadzi do tak tragicznych skutków" - powiedział prokurator Nowicki.

Prokuratura skieruje do sądu wniosek o aresztowanie podejrzanego na trzy miesiące. Ma on być rozpoznany jeszcze w czwartek.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy