Ranne dzieci, zginął człowiek. A kierowcy blokowali dojazd...

Do poważnego karambolu doszło w późny niedzielny wieczór w Jaworznie na drodze S1.

Droga ekspresowa S1 był całkowicie zablokowana w obu kierunkach. Jak podała policja, w sumie w zdarzeniu uczestniczyło 21 pojazdów, 1 osoba zginęła, 18 osób zostało rannych, a 7 osób, w tym 4 dzieci trafiło do szpitali.

Jak podało w poniedziałek Wojewódzkie Centrum Zarządzania Kryzysowego Wojewody Śląskiego, jedna z poszkodowanych osób jest w poważnym stanie.

Przyczyny i okoliczności zdarzenia bada policja i prokuratura. Prawdopodobnie mógł się do niego przyczynić gęsty dym z palących się pod wiaduktem śmieci i opon. Najpierw na pasie w kierunku Częstochowy zderzyły się cztery samochody, a chwilę później na przeciwnym aż 12 aut.

Reklama

Powołany biegły z zakresu pożarnictwa zajmie się ustaleniem okoliczności, w jakich doszło do pożaru opon i czy miał on wpływ na zaistniałe zdarzenie.

35-latek został zakleszczony w samochodzie. Przy pomocy specjalistycznego sprzętu wydostali go strażacy. Pracownicy pogotowia podjęli reanimację; wezwano też śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, by przetransportować mężczyznę do szpitala, lekarz stwierdził jednak zgon.
Niestety, znów dała o sobie znać jednak z największych patologii polskich dróg. O ile spora część kierowców zachowała się prawidłowo, tworząc korytarz życia, o tyle przerażająco wiele osób wykorzystało go do jazdy pod prąd drogą ekspresową, całkowicie blokując możliwość dojazdu do miejsca wypadku służbom ratunkowym.

Trzeba powiedzieć wprost, że takie zachowanie kwalifikuje się do odebrania prawa jazdy. Świadczy jednak również o totalnej znieczulicy i braku myślenia...

Prokuratura w Jaworznie wszczęła śledztwo w sprawie niedzielnego karambolu na drodze ekspresowej S1. Postępowanie jest prowadzone pod kątem sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym.

Zastępca prokuratora rejonowego w Jaworznie Katarzyna Harmatys-Dudek powiedziała w poniedziałek PAP, że śledztwo zostało wszczęte pod kątem art. 173 par. 1 i 3 Kodeksu karnego. Przepis ten mówi o sprowadzeniu katastrofy w ruchu lądowym, zagrażającej życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach. Jeżeli skutkiem katastrofy jest śmierć człowieka lub ciężki uszczerbek na zdrowiu wielu osób, za takie przestępstwo może grozić kara do 12 lat więzienia.

Nocą śledczy przeprowadzili oględziny miejsca wypadku, na poniedziałek zaplanowano kolejne, z udziałem biegłego z zakresu pożarnictwa. Prokuratorzy ustalają też, jakie obrażenia odnieśli poszkodowani w karambolu oraz wysokość szkód materialnych.

Jak wcześniej informowała policja, do wypadku mógł przyczynić się gęsty dym z palących się pod wiaduktem śmieci i opon. "Będziemy badać przede wszystkim, co spowodowało zapalenie się tych opon. To utrudniło widoczność kierowcom. Będziemy badać czy, kto i ewentualnie jaką winę ponosi za to zdarzenie" - powiedziała prok. Harmatys-Dudek.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy