"Z drogi śledzie, władza jedzie" ma się skończyć
Składamy projekt ustawy ograniczającej przejazdy kolumn uprzywilejowanych tylko do prezydenta, premiera oraz - w wyjątkowych sytuacjach - marszałków Sejmu i Senatu - poinformował w poniedziałek poseł PO Krzysztof Brejza.
"My jako Platforma Obywatelska, jako Gabinet Cieni, opracowaliśmy i składamy ustawę ograniczającą przejazdy kolumn uprzywilejowanych tylko dla prezydenta, dla premiera (...) oraz osób wykonujących funkcje prezydenta, premiera w przypadku opróżnienia urzędu - chodzi oczywiście o marszałków Sejmu, Senatu - sytuacja wyjątkowa - i tylko z wykonywaniem najważniejszych zadań państwowych" - powiedział w TVN24 Krzysztof Brejza, pytany o wnioski po wypadku premier Beaty Szydło.
"Obecnie wszyscy ministrowie, nawet wojewoda, może skorzystać z przejazdu kolumną uprzywilejowaną. Nie jest to poważne, żeby minister, nawet premier, korzystał z przejazdu kolumną uprzywilejowaną na sygnale, powracając z pracy do domu, albo tak jak pan prezydent, jadąc na narty. Takie standardy nie powinny mieć miejsca na polskich ulicach" - argumentował poseł PO.
W jego opinii, Prawo i Sprawiedliwość nie wyciągnęło wniosków z wypadków z udziałem rządowych limuzyn. "Władza PiS-u nie wyciąga wniosków, bo już po karambolu w Toruniu powinna być zrobiona narada, dane z tych pojazdów, a te pojazdy rejestrują nawet obraz, powinny być opublikowane, tak by móc wyciągnąć wnioski. Wniosków nie ma" - powiedział.
Z kolei Jan Grabiec (PO) mówił w Sygnałach Dnia, że problemem nie są procedury, ale ich łamanie. W jego opinii politycy PiS "są przekonani, że mogą łamać prawo, bo są wybrani przez suwerena". "To filozofia: +wygraliśmy wybory, możemy wszystko+" - powiedział.W jego ocenie, "zamiecenie tej sprawy pod dywan", może w przyszłości skutkować kolejnymi wypadkami z udziałem najwyższych urzędników państwowych.
Do wypadku doszło w piątek ok. godz. 18.30 w Oświęcimiu. Rządowa kolumna trzech samochodów (nie wiadomo czy z włączonymi sygnałami dźwiękowymi, a więc czy uprzywilejowana), w której pojazd premier Beaty Szydło jechał w środku, wyprzedzała na skrzyżowaniu (a więc podwójnej linii ciągłej) Fiata Seicento. Jego 21-letni kierowca przepuścił pierwszy samochód, a następnie zaczął skręcać w lewo i zderzył się z autem szefowej rządu. Jadące prawdopodobnie z dużą prędkością Audi A8 zostało wytrącone z toru jazdy i uderzyło w przydrożne drzewo.
W sobotę kierowca Seicento usłyszał zarzut spowodowania wypadku. Sprawę przejęła Prokuratura Okręgowa w Krakowie. Kierowca nie przyznał się do winy, a znawcy prawa drogowego wskazują, że sprawa wcale nie jest oczywista. Nawet kierowca karetki na sygnale nie może bezmyślnie wjechać na skrzyżowanie na czerwonym świetle, bo zostanie uznany winnym ewentualnej kolizji.