Wypadek w Szaflarach. Co zeznał egzaminator? Do aresztu nie trafi

Zarzut nieumyślnego doprowadzenia do katastrofy w ruchu lądowym ze skutkiem śmiertelnym usłyszał w poniedziałek egzaminator prawa jazdy. W samochód, w którym prowadził on egzamin, uderzył pociąg w miejscowości Szaflary. Zginęła 18-letnia kursantka.

W prokuraturze egzaminator stawił się w towarzystwie adwokata, mec. Władysława Pocieja. To znany krakowski adwokat, który broni m.in. Sebastiana K, oskarżonego o spowodowanie zderzenia z opancerzonym Audi wiozącym Beatę Szydło.

"Podejrzany po przedstawieniu zarzutów nie przyznał się do winy przedstawiając okoliczności, które jego zdaniem wskazują na to, że zrobił wszystko, co było w jego mocy, jednak nie mógł uniknąć tej katastrofy" - powiedział szef nowotarskiej prokuratury Józef Palenik.

Z zeznań egzaminatora wynika, że zdająca egzamin 18-latka mimo znaku stop i tzw. krzyży św. Andrzeja nie zatrzymała samochodu przed przejazdem kolejowym. Egzaminator również nie zareagował na znak stop, ale zeznał, że zamierzał po przejechaniu torów zatrzymać pojazd i zakończyć egzamin z wynikiem negatywnym. Prokuratura uważa natomiast, że nie powinien dopuścić do wjazdu samochodu na tory bez wcześniejszego zatrzymania.

Reklama

Oskarżony zeznał, że z przyczyn niewyjaśnionych pojazd zatrzymał się na torach i zgasł. Mimo próby ponownego uruchomienia silnika, nie udało się tego zrobić. Prokurator zapowiedział, że będzie przeprowadzony eksperyment w miejscu wypadku, aby stwierdzić, jaka jest tam widoczność i czy był czas na odpowiednią reakcję. Podejrzany w ostatnim momencie przed zderzeniem z pociągiem uciekł z samochodu. Oskarżony zeznał, że nie pamięta czy wydał polecenie do ucieczki z samochodu. Z jego relacji wynika, że nie podjął czynności reanimacyjnych.


- Jego wyjaśnienia będą teraz analizowane z pozostałym materiałem dowodowym - mówił prok. Palenik.

W poniedziałek wieczorem prokuratura zwróciła się do sądu z wnioskiem o trzymiesięczny areszt dla egzaminatora. We wtorek sąd nie przychylił się do tego wniosku i zwolnił go do domu. Ustanowiono jednak 10 tys. zł kaucji, mężczyzna nie może również opuszczać kraju ani wykonywać zawodu egzaminatora. Nakazano mu również zwrot prawa jazdy, bowiem prokuratura żądać będzie zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych.


Do wypadku doszło w czwartek na niestrzeżonym przejeździe kolejowym w Szaflarach. 18-latkę z ciężkimi obrażeniami przewieziono do szpitala w Nowym Targu, gdzie zmarła.

Zdarzenie zarejestrowało kilka kamer, w tym kamera w pojeździe, kamera w pociągu i kamera przemysłowa na budynku.

Egzaminatorowi grozi kara od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności. Mężczyzna ma 62-lata, w zawodzie pracuje ponad 30 lat. Wszyscy egzaminatorzy co rok przechodzą egzaminy i szkolenia.


PAP/INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy