Woził kolegę na masce. Teraz grożą mu 3 lata więzienia!

Do 3 lat więzienia grozi 20-latkowi, który - próbując naśladować kaskaderskie sceny z filmów - woził na masce auta 21-letniego kolegę. Podczas manewrów 21-latek spadł i z obrażeniami trafił do szpitala. Kierującemu zatrzymano prawo jazdy; odpowie też za spowodowanie wypadku.

Do 3 lat więzienia grozi 20-latkowi, który - próbując naśladować kaskaderskie sceny z filmów - woził na masce auta 21-letniego kolegę. Podczas manewrów 21-latek spadł i z obrażeniami trafił do szpitala. Kierującemu zatrzymano prawo jazdy; odpowie też za spowodowanie wypadku.

Jak podał w poniedziałek asp. sztab. Radosław Gwis z Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi, do zdarzenia doszło w sobotę wieczorem na parkingu przed centrum handlowym przy al. Piłsudskiego. Policjanci z łódzkiej drogówki przyjechali tam w związku z ryzykownymi zachowaniami amatorów sportów motorowych.

"Wstępnie ustalono, że 20-letni łodzianin kierujący samochodem volkswagen golf przewiózł na masce samochodu swojego 21-letniego kolegę. Niestety, 21-latek przecenił swoje siły i spadł na ziemię podczas jednego z manewrów. Doznał obrażeń i został hospitalizowany. Obaj nieodpowiedzialni mężczyźni byli trzeźwi. Stwierdzili, że zrobili to dla zabawy" - wyjaśnił Gwis.

Reklama

Kierującemu zatrzymano prawo jazdy, odpowie również za spowodowanie wypadku, za co może mu grozić do 3 lat pozbawienia wolności.

Okazało się, że obaj amatorzy kaskaderskich popisów uczestniczyli wcześniej w nieformalnym "zlocie pojazdów tuningowanych", który tego wieczora odbywał się na parkingu przy ul. Pojezierskiej. Gdy pojawili się tam policjanci i zaczęli kontrolować pojazdy uczestniczące w zlocie - na 27 samochodów wystawiono 13 mandatów - wielu uczestników rozjechało się po mieście na inne parkingi. Nie przewidzieli tego, że funkcjonariusze pojadą za nimi.

Jak zaznaczył Gwis, wyścigi samochodowe nie bez powodu odbywają się na specjalnie zabezpieczonych torach, a sceny filmowe z udziałem kaskaderów również są kręcone w odpowiednio przygotowanych pojazdach. "Naśladowanie takich zachowań na drogach i ulicach miasta może skończyć się tragedią" - podkreślił.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy