Wjechał na czerwonym, zablokował przejazd i wyjął broń
Mężczyzna, który wjechał na czerwonym świetle i groził atrapą broni prawidłowo jadącemu kierowcy, usłyszał sześć zarzutów za które grozić mu może nawet pięć lat więzienia.
Akt oskarżenia skierowali do sąd śledczy ze Strzelec Krajeńskich (Lubuskie) - poinformował rzecznik lubuskiej policji Marcin Maludy.
Akt oskarżenia przeciwko mężczyźnie zawiera sześć zarzutów. Dotyczą one m.in. gróźb z wykorzystaniem przedmiotu przypominjącego broń, gróźb i znieważenia policjantów oraz zniszczenia wyposażenia w pomieszczeniu dla osób zatrzymanych - przekazał Maludy.
Do zajścia z udziałem 33-latka doszło w listopadzie ub. roku na remontowanej wtedy ul. Wojska Polskiego w Strzelcach Krajeńskich. Na zwężeniu ulicy prawidłowo jadący kierowca musiał się zatrzymać, bo prawidłową jazdę uniemożliwił kierowca seata jadący z przeciwnej strony.
Kiedy obaj zablokowali sobie wzajemnie przejazd, mężczyzna z seata wysiadł z samochodu wyjął przedmiot przypominający broń, przeładował i wycelował w kierunku prawidłowo jadącego kierowcy. Ten wykazał się dużym opanowaniem i po chwili obaj mężczyźni pojechali dalej.
Pokrzywdzony poinformował policjantów o niebezpiecznej sytuacji. Dzięki nagraniu z kamery zamontowanej w jego samochodzie policjanci ustalili i zatrzymali podejrzanego. Okazało się, że groził innemu kierowcy pistoletem na kulki, który do złudzenia przypominał prawdziwą broń.
33-latek poniósł również konsekwencje w związku z wykroczeniami, jakie popełnił. Policjanci przedstawili mu zarzuty niestosowania się do sygnalizacji świetlnej, używania słów wulgarnych i tamowania ruchu.
Pomagajmy Ukrainie - ty też możesz pomóc
***