Widowiskowe dachowanie. Kolejny kierowca poznał "fatum" zakrętu mistrzów
Oprac.: Paweł Rygas
Mimo zamontowania fotoradaru, słynny "zakręt mistrzów" w Rudzie Śląskiej nie daje o sobie zapomnieć. Tym razem doszło tam do widowiskowego dachowania Seata Toledo. Na szczęście kierowca wyszedł z auta o własnych siłach.
Spis treści:
"Zakręt mistrzów" na Drogowej Trasie Średnicowej nie schodzi z pierwszych stron gazet. Mimo zamontowania w tym miejscu fotoradaru, wciąż zdarzają się tam niezwykle widowiskowe wypadki i kolizje.
Latający Seat na zakręcie mistrzów. Kierowca nie miał prawa jazdy
O "zakręcie mistrzów" znów zrobiło się głośno za sprawą zdarzenia, do którego doszło 26 lutego około godziny 13. na jezdni w kierunku Zabrza. Tym razem problemy z opanowaniem samochodu miał kierowca leciwego Seata Toledo, który - jak informuje policja z Rudy Śląskiej - "nie dostosował prędkości do warunków i nie zachował należytej ostrożności".
Efektem był poślizg, w wyniku którego Seat wypadł z drogi i - dachując - zakończył jazdę na okolicznej skarpie. Chociaż zdarzenie miało widowiskowy przebieg, a samochód nadaje się wyłącznie do kasacji, kierowcy udało się opuścić wrak o własnych siłach.
Kierowca nie posiadał uprawnień do kierowania pojazdem. W związku z tym zostały sporządzone wnioski do sądu o ukaranie za stworzenie zagrożenia na drodze i kierowanie samochodem bez uprawnień - czytamy w Dzienniku Zachodnim.
Najsłynniejszy zakręt w Polsce? Kierowcy mówią o fatum
Słynny w całej Polsce "zakręt mistrzów" to fragment Drogowej Trasy Średnicowej w Rudzie Śląskiej, w dzielnicy Chebzie. Po serii widowiskowych wypadków i kolizji - w marcu 2022 roku - na feralnym odcinku zamontowano fotoradar, który ostudzić miał zapędy kierowców.
Wiele osób przekraczało tam dozwoloną prędkość, co w połączeniu ze "zdradliwym" profilem drogi (z daleka trudno właściwie ocenić geometrię jezdni) skutkowało widowiskowymi kraksami.
Policja informowała wówczas, że w miejscu zamontowania fotoradaru, od 2018 roku, doszło do 73 kolizji i 9 wypadków, w których rannych zostało 11 osób. W ponad 75 proc. przypadków, przyczyną miało być niedostosowanie prędkości do warunków ruchu. Warto dodać, że kierowcy skarżyli się też na profil drogi i stan nawierzchni.
Jak zauważa "Dziennik Zachodni", część nierówności została zniwelowana przy okazji niedawnego remontu fragmentu nawierzchni w kierunku Katowic. Zdarzenie z 26 lutego bieżącego roku miało jednak miejsce na odcinku w kierunku Zabrza.
***