Warszawa zabiera miejsca parkingowe. Mieszkańcy protestują

Warszawa poszerza strefę parkowania i tak zmienia układ miejsc parkingowych, by zlikwidować sporą ich część. To kolejny etap systemowej walki ze zmotoryzowanymi mieszkańcami.

- Nie rozumiem, dlaczego ZDM zmienia układ miejsc parkingowych, który funkcjonował i mieszkańcy się do tego przyzwyczaili - mówi wiceburmistrz Ochoty Grzegorz Wysocki, odnosząc się do protestu mieszkańców sprzeciwiających się zamianie sposobu parkowania z ukośnego na równolegle.

Kilkunastu mieszkańców, przedstawiciele inicjatywy Stopkorkom oraz radni m.in Łukasz Kwaśniewski (PiS)i Barbara Laszczkowska (d.Ochocka Wspólnota Samorządowa) protestowali na ulicy Mochnackiego przeciwko zmianom w sposobie parkowania, jakie wprowadza Zarząd Dróg Miejskich. Protest mieszkańców popierają też władze dzielnicy, osobiście w proteście uczestniczył wiceburmistrz Ochoty Grzegorz Wysocki.

Reklama

Zmiana sposobu parkowania

- Popieram protest mieszkańców i jestem z nimi. Nie rozumiem, dlaczego zmieniany jest układ miejsc parkingowych, który funkcjonował i mieszkańcy się do tego przyzwyczaili. Sposób parkowania nie wpływa na szerokość chodnika ani jezdni. Po co więc zmieniać coś, co funkcjonowało, a teraz przez to zmniejszy się liczba miejsc parkingowych - przekazał Wysocki.

Mieszkańcy tłumaczą, że w ich proteście chodzi generalnie o zmiany, które Zarząd Dróg Miejskich wprowadza bez konsultacji, a niekiedy nawet wbrew konsultacjom z mieszkańcami.

Od 15 listopada strefa płatnego parkowania rozszerzona zostanie na obszar całej Ochoty. W związku z tym ZDM rozpoczął wyznaczanie miejsc parkingowych. Jednocześnie zmienia też sposób parkowania ze skośnego na równoległy w rejonach, gdzie już od kilku lat strefa płatnego parkowania obowiązuje, w efekcie zmniejszając liczbę dostępnych miejsc.

"ZDM +porządkuje+ parkowanie. Polega to na tym, że tam, gdzie były miejsca parkingowe, może do końca nie były one zgodne z literą prawa, ale mieszkańcy zostawiali tam auta, to te miejsca znikają. A tam gdzie były miejsca legalne, np. na ulicy Mochnackiego, wprowadzane jest parkowanie równoległe, które powoduje ubytek miejsc parkingowych" - zaznaczył mieszkaniec i członek inicjatywy Stopkorkom Piotr Guzek. "Zamiast trzech aut, teraz zmieści się jedno" - dodał.

Utrudnianie życia mieszkańcom

Jak wskazał Guzek przy okazji rozszerzania strefy, ZDM zmienia sposób parkowania tam, gdzie już strefa dawno istniała i mieszkańcy przyzwyczaili się do określonej liczby miejsc parkingowych oraz sposobu parkowania aut. "Zabieranie miejsc do parkowania w rejonach starych dzielnic, gdzie nie ma możliwości budowania nowych np. podziemnych parkingów strasznie utrudnia życie mieszkańcom" - wyjaśnił Piotr Guzek. Zaznaczył też, że w tych rejonach mieszkają głównie starsi mieszkańcy, "gdzie rodzina ma jeden samochód, a nie trzy, a i tak one ledwo gdzie się mieszczą".

"Mochnackiego to wąziutka ulica na Starej Ochocie, na której na pełnowymiarowe miejsca skośne zwyczajnie nie ma miejsca. Do tej pory stojące w ten sposób auta często de facto wjeżdżały na chodnik. Nie było to ani bezpieczne, ani zgodne z przepisami. W dodatku parkowały poprzedzielane drzewami, dość gęsto rosnącymi po północnej i zachodniej stronie ulicy, więc wyznaczenie miejsc równoległych wzdłuż całej długości jezdni nie spowoduje, że możliwość parkowania znacząco się zmniejszy" - tłumaczył pod koniec września  rzecznik ZDM Jakub Dybalski.

Mieszkańcy protestują

Mieszkańcy krytykują ZDM za działania powodujące znaczący ubytek miejsc parkingowych. Denerwują się też na tłumaczenia ZDM, który w ten sposób chce zachęcić mieszkańców do korzystania z komunikacji miejskiej i ... roweru. Odwołują się do przykładów miast Europy Zachodniej. Z tym tłumaczeniem nie zgadzają się mieszkańcy, którzy uważają, że po pierwsze Warszawa ma inną powierzchnię, dużo gorzej rozwiniętą sieć komunikacji miejskiej. "Miasta dawnej Europy Zachodniej mają co najmniej kilka, kilkanaście linii metra do tego parę linii szybkiej kolei miejskiej, do tego świetnie rozwiniętą siec obwodnic" - przekazał Piotr Guzek. "U nas tego nie ma" - dodał.

Wiceburmistrz Ochoty Grzegorz Wysocki zwrócił uwagę na jeszcze jedną ważną rzecz. "Na ulicach są malowane linie wyznaczające miejsca parkingowe, nie ma natomiast tabliczek wskazujących, w jaki sposób można postawić w tym miejscu auto" - wskazał. "Posypią się więc mandaty" - dodał.

Wtorkowy protest to kolejne spotkanie mieszkańców Ochoty, którzy sprzeciwiają się zmianom w parkowaniu wprowadzanym przez ZDM. Pierwsze spontaniczny protest odbył się pod koniec września.

Nie tylko Warszawa

Identyczną politykę walki ze zmotoryzowanymi mieszkańcami prowadzi Kraków. Tylko, że w tym mieście nie ma nawet jednej linii metra. Nie ma i nie będzie, bo wg urzędników, analizy wykazały, że nie ma takich "potoków pasażerów", by uzasadniały budowę metra. Mieszkańcy, którzy zmuszeni są żyć w sparaliżowanym korkami mieście, twierdzą coś zupełnie innego.

***

PAP/INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy