Ukradł Land Rovera i pojechał… na maliny

Nie miał czym dojeżdżać na pole, więc ukradł Land Rovera – mowa o 38 latku z powiatu kraśnickiego, który znalazł sposób na dojazd do pracy. Policjanci zatrzymali mężczyznę podczas zbioru owoców, a samochód wrócił do właściciela.

 

Do nietypowej kradzieży doszło w miniony piątek w gminie Urzędów.

31 letni mieszkaniec zaparkował swojego Land Rovera u znajomych, pozostawiając go z kluczykami w środku. Mężczyźni ustalili, że odstawią mu samochód pod dom, a on przesiadł się do ciągnika i pojechał orać pole. Gdy wrócił, zobaczył, że samochodu nie ma, a jego koledzy nie wiedzieli, co się stało z autem.

Zaskoczony całą sytuacją mężczyzna, złożył zawiadomienie. Policjanci podczas penetracji terenu, na jednej z plantacji malin zauważyli poszukiwany pojazd oraz będącego w trakcie zbioru owoców mężczyznę. Nie czekając na rozwój sytuacji, postanowili zainterweniować.

Reklama

Tłumaczenie zaskoczyło policjantów

38 letni mieszkaniec Kraśnika, został zatrzymany. Tłumaczył, że musiał chodzić piechotą do prac polowych przy zrywaniu malin, więc kiedy zauważył zaparkowany samochód z kluczykami, pomyślał, że go ukradnie i od tej pory będzie nim tam dojeżdżał.

Samochód wrócił do właściciela, a sprawcy kradzieży do 5 lat pozbawienia wolności.

***

Policja/Interia.pl
Dowiedz się więcej na temat: policja | kradzież
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy