Ukradł kampera. Myślał, że nie rzuci się w oczy?

Policjanci odzyskali skradzionego kampera o wartości 250 tys. zł.

O tej porze roku, a szczególnie przy takiej pogodzie kampery nie są częstym widokiem na polskim drogach. Nic więc dziwnego, że taki pojazd, na niemieckich tablicach rejestracyjnych, rzucił się w oczy szczecińskim policjantom. 

Policjanci postanowili dokonać "rutynowej kontroli", czyli sprawdzić dokumenty oraz trzeźwość. Za kierownicą siedział 40-letni obywatel polski - mieszkaniec województwa kujawsko-pomorskiego. Policjantom okazał jedynie dowód osobisty, zapytany o rejestracyjny nerwowo poszukiwał go w schowku twierdząc, że zapomniał zarówno prawa jazdy jaki i tego dokumentu.

Wprawne oko policjanta wypatrzyło jednak dowód w schowku. Mężczyzna został poproszony o opuszczenie pojazdu. Miał wyraźne trudności z wyłączeniem silnika, potem próbował ukryć przed wzrokiem kontrującego kluczyki. To oraz uszkodzona stacyjka i tablica z bezpiecznikami, nerwowe zachowanie mężczyzny, spowodowało, że policjanci skuli kierowcę kajdankami, podejrzewając o kradzież samochodu.

Reklama

Podejrzenia okazały się słuszne. Właściciel pojazdu, mieszkaniec Hamburga, nawet nie wiedział, że jego samochód został kilka godzin wcześniej skradziony.

 40-letni kierowca przebywa w policyjnym areszcie, a funkcjonariusze ustalają, jak wszedł posiadanie auta. Może usłyszeć zarzuty kradzieży, po uprzednim włamaniu do pojazdu, za co grozi do 10 lat pozbawienia wolności. Może również usłyszeć zarzut paserstwa.

Wartość odzyskanego pojazdu to około 250 tys. zł.

INTERIA.PL/Policja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy