Uderzył BMW w drzewo u ciekł z tablicami. Jak tłumaczył swoje zachowanie?

Mokra nawierzchnia, ciemna noc, niebezpieczna jazda, tylny napęd. Skutki: bmw uderzyło w drzewo. Nic więcej nie wiadomo, bo tak kierowca jak i pasażer (o ile w ogóle był) zniknęli. Wraz z tablicami rejestracyjnymi, które zostały odkręcone. Ale nalepka rejestracyjna została.

Zdarzenie miało miejsce w sobotę około godz. 22 na ul. Sikorskiego w Kobylej Górze (woj. wielkopolskie). Policja szukała właściciela samochodu.

Jak poinformował Interię oficer prasowy komendy w Ostrzeszowie sierż. Martyn Kowalczyk, następnego dnia zgłosił się do nich obywatel Ukrainy, który przyznał się, że to on siedział za kierownicą. Wyjaśnił, że uciekł z miejsca zdarzenia ze strachu, ponieważ nie ma prawa jazdy. Został ukarany dwoma mandatami na kwotę w sumie 800 zł - jeden za doprowadzenie do kolizji, a drugi za prowadzenie pojazdu bez prawa jazdy.

  

INTERIA.PL
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy