To nie ratrak ani pług. To karetka pogotowia...

Zawód ratownika medycznego to ciężki kawałek chleba. Ciągły stres, obcowanie z ludzkimi tragediami i głodowe pensje sprawiają, że bardziej przypomina on służbę - "misję" z powołania - niż zapewniającą godny byt pracę...

W takich warunkach pracują ratownicy ze stacji w Przemyślu / Fot: Marcin Wronowski
W takich warunkach pracują ratownicy ze stacji w Przemyślu / Fot: Marcin WronowskiInformacja prasowa (moto)

Oprócz predyspozycji psychicznych - radzenia sobie ze stresem i zdolności do szybkiego podejmowania decyzji w sytuacjach kryzysowych - przydaje się też "końskie" zdrowie oraz krzepa fizyczna. Wbrew pozorom nie chodzi wyłącznie o transport obłożnie chorych. Bywają i takie wyjazdy, w czasie których, by dojechać do chorego, najpierw trzeba jeszcze... odkopać sobie drogę!

W takich sytuacjach ratownicy wyręczać muszą drogowców. Do tych ostatnich nie sposób mieć jednak pretensji. W pierwszej kolejności zajmują się bowiem drogami o kluczowym znaczeniu dla regionu. Mieszkańcy mniejszych miejscowości muszą uzbroić się w cierpliwość.

Niestety - choroba czasu nie wybiera - w takich przypadkach nie pozostaje więc nic innego, ja tylko uzbroić się w łopaty i liczyć, że stan chorego gwałtownie się ni pogorszy...

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas