To "coś" kiedyś było Passatem. I jechało po drodze!
Policjanci podczas swojej służby na drodze spotykają się z różnymi sytuacjami, stąd dziwi ich niewiele. Są jednak takie sytuacje, które przekraczają nawet ich wyobraźnię.
Na drodze krajowej nr 39 w miejscowości Mroczeń (woj. wielkopolskie) zatrzymali do kontroli Volkswagena Passata. Powód zatrzymania do kontroli był oczywisty. Auto wyglądało, jakby chwilę wcześniej uczestniczyło w poważnych zdarzeniu drogowym.
Lewy narożnik samochodu nie istniał, przednia szyba była rozbita, tylnej nie było wcale. Prawy bok przypominał banana - samochód musiał bokiem uderzyć w słup lub drzewo. Oczywiście doprowadziło to do wystrzelania poduszek i kurtyn powietrznych. Mimo tego, Passat był w stanie poruszać się o własnych siłach.
Biorąc pod uwagę stan samochodu policjanci nabrali podejrzeń co do... stanu kierowcy. 40-letni mężczyzna siedzący za kierownicą wraku, ku zdumieniu policjantów, okazał się jednak trzeźwy.
Dlaczego kierowca zdecydował się na jazdę kompletnie rozbitym samochodem? Tego policjantom nie udało się ustalić, kierowca nie podał bowiem sensownego powodu.
W tej sytuacji kierujący został ukarany mandatem karnym, samochód zaś, a raczej jego pozostałości, zostały odholowane na parking strzeżony.
***