Szydło miała poważne obrażenia. "To nie było 50 km/h"

B. premier Beata Szydło w wypadku w Oświęcimiu w 2017 r. doznała poważnych obrażeń, m.in. złamania mostka, złamania kilku żeber i stłuczenia serca; informacje te zawarto we wniosku prokuratury o warunkowe umorzenie postępowania wobec Sebastiana K. - podała "Rzeczpospolita".

B. premier Beata Szydło w wypadku w Oświęcimiu w 2017 r. doznała poważnych obrażeń, m.in. złamania mostka, złamania kilku żeber i stłuczenia serca; informacje te zawarto we wniosku prokuratury o warunkowe umorzenie postępowania wobec Sebastiana K. - podaje w środę "Rzeczpospolita".

"Rzeczpospolita" poinformowała na swojej stronie internetowej, że dotarła do informacji o obrażeniach, jakie Beata Szydło doznała w wypadku w Oświęcimiu. Do wypadku doszło 10 lutego 2017 r. Policja podała, że rządowa kolumna trzech samochodów, w której jechała ówczesna premier (jej pojazd znajdował się w środku kolumny) wyprzedzała fiata seicento; jego 21-letni kierowca przepuścił pierwszy samochód, a następnie zaczął skręcać w lewo i uderzył w auto ówczesnej szefowej rządu, które następnie uderzyło w drzewo.

Reklama

Wśród obrażeń, których doznała Szydło, "Rz" wymieniła: złamanie mostka i obustronne złamanie kilku żeber ze zranieniem opłucnej, stłuczenie serca i miąższu płucnego, a także otarcia naskórka powłok klatki piersiowej, podbiegnięcia krwawych powłok podbrzusza i podudzia lewego.

Jak podano, poważnie ranny został także szef ochrony byłej premier, który siedział na miejscu pasażera. We wniosku prokuratury cytowanym przez "Rz" napisano, że "doznał obrażeń ciała w postaci wieloodłamowego złamania trzonu kości udowej prawej z przemieszczeniem odłamów, rany łuku brwiowego lewego z podbiegnięciem krwawym lewej okolicy oczodołowej".

W artykule zaznaczono, że informacje o obrażeniach zawarto we wniosku o warunkowe umorzenie postępowania przeciw Sebastianowi K (podejrzanemu o nieumyślne spowodowanie wypadku), które Prokuratura Okręgowa w Krakowie w połowie marca skierowała do Sądu Rejonowego w Oświęcimiu. Na umorzenie nie zgodził się Sebastian K. i jego obrońca.

Według gazety "uszkodzenia ciała wskazują na dużą prędkość rządowego audi". "W trakcie trwania śledztwa prokuratura twierdziła, że limuzyna tuż przed uderzeniem w drzewo poruszała się z prędkością około 50 km/h (tak zapewniał m.in. ówczesny szef MSWiA Mariusz Błaszczak). Już później, kierując do sądu wniosek o warunkowe umorzenie postępowania przeciwko Sebastianowi K., śledczy na ten temat się nie wypowiadali" - czytamy.

We wtorek Sąd Apelacyjny w Krakowie wydał postanowienie, że proces Sebastiana K., oskarżonego o nieumyślne spowodowanie wypadku z udziałem byłej premier, będzie toczył się przed Sądem Rejonowym w Oświęcimiu. O przeniesienie sprawy Sąd Rejonowy zwrócił się w maju. Wniosek uzasadnił szczególną zawiłością i wagą sprawy. Przeciwko przekazaniu sprawy do Krakowa występowała prokuratura.

Sąd Apelacyjny nie uwzględnił wniosku. Uznał, że nie ma podstaw do przekazania sprawy Sądowi Okręgowemu w Krakowie, ponieważ sprawa ani nie jest zawiła, ani nie posiada szczególnej wagi, ponieważ dotyczy nieumyślnego wypadku drogowego, a oskarżonym jest kierujący Sebastian K.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy