Proces ws. wypadku Szydło gorącym kartoflem. Nikt go nie chce!

Proces Sebastiana K., oskarżonego o nieumyślne spowodowanie wypadku z udziałem b. premier Beaty Szydło w Oświęcimiu, będzie toczył się przed Sądem Rejonowym w Oświęcimiu.

Sprawa wypadku ciągnie się i nie może zakończyć
Sprawa wypadku ciągnie się i nie może zakończyćŁukasz KalinowskiEast News

Takie postanowienie wydał we wtorek Sąd Apelacyjny w Krakowie, do którego o przeniesienie sprawy do Krakowa zwrócił się w maju Sąd Rejonowy w Oświęcimiu. Wniosek uzasadnił szczególną zawiłością i wagą sprawy.

Sąd Apelacyjny nie uwzględnił wniosku. Uznał, że nie ma podstaw do przekazania sprawy Sądowi Okręgowemu w Krakowie, ponieważ sprawa ani nie jest zawiła, ani nie posiada szczególnej wagi, ponieważ dotyczy nieumyślnego wypadku drogowego, a oskarżonym jest kierujący Sebastian K.

"Zasadą winno być osądzenie sprawy w sądzie właściwym miejscowo, a odejście od tej reguły musi być traktowane wyjątkowo" - podkreślił sąd w uzasadnieniu postanowienia. Jak stwierdził, nadużywanie tej gwarancyjnej zasady mogłoby prowadzić do osłabienia zaufania do sądu oraz jego zdolności fachowego i rzetelnego przeprowadzenia procesu.

Jak podkreślił SA, w świetle przepisów, na które powołał się SR w Oświęcimiu, przekazanie sprawy do sądu wyższej instancji mogłoby nastąpić tylko w przypadku stwierdzenia jej szczególnej wagi lub zawiłości. "Szczególną wagę należy łączyć bądź z osobą oskarżonego, bądź też z rodzajem zarzucanego mu przestępstwa; pojęcie zawiłości dotyczy natomiast sytuacji ponadprzeciętnej, rzadkiej i wyjątkowej, wymagającej skomplikowanych ustaleń prawnych i in." - wskazał sąd.

"Wbrew twierdzeniom SR w Oświęcimiu przedmiotowa sprawa nie wyróżnia się tymi cechami. Nie jest ona ani szczególnej wagi, ani też zawiła, nie wymaga czynienia skomplikowanych ustaleń faktycznych czy dokonywania trudnych i złożonych ocen prawnych" - podkreślił w uzasadnieniu postanowienia sędzia Marek Długosz.

"Nie zyskują aprobaty SA twierdzenia zawarte we wniosku, że o szczególnej wadze sprawy przesądza fakt, że jedną z osób pokrzywdzonych była ówczesna premier Beata Szydło, a drugi z pokrzywdzonych oraz część świadków to funkcjonariusze BOR" - stwierdził sąd w uzasadnieniu.

Jak podkreślił, była premier, a obecna wicepremier Beata Szydło nie jest osobą oskarżoną, a jedynie pokrzywdzoną zarzuconym Sebastianowi K. przestępstwem, natomiast przedmiotem karno-prawnego wartościowania nie jest zachowanie osoby piastującej ważny urząd państwowy, a działanie osoby trzeciej.

Wskazał również, że oskarżonemu zarzucono nieumyślne spowodowanie wypadku. "W realiach tej sprawy nie mamy zatem do czynienia z celowym działaniem sprawcy, skierowanym przeciwko pokrzywdzonej w związku z pełnioną przez nią funkcją premiera polskiego rządu. Ponadto dla oceny odpowiedzialności oskarżonego zajmowane przez pokrzywdzoną stanowisko tak w dniu wypadku, jak i obecnie, nie ma żadnego znaczenia" - stwierdził sąd.

Jak wskazał sąd, uwzględnienie wniosku tylko na tej podstawie, że pokrzywdzoną jest osoba pełniąca w dniu zdarzenia funkcję Prezesa Rady Ministrów, byłoby nie tylko nieuzasadnione przepisami, ale również sprzeczne z konstytucją, ponieważ godziłoby w zasadę równości wszystkich wobec prawa, wyrażającą się w równym traktowaniu każdego przez władzę publiczną oraz sprawujące wymiar sprawiedliwości sądy.

"Wbrew przekonaniu SR, o szczególnej wadze sprawy nie mogły także przesądzać okoliczności dotyczące przebiegu śledztwa. SA miał na uwadze, że przebieg postępowania przygotowawczego znacząco odbiegał od postępowań prowadzonych w podobnych sprawach. W tym względzie zwraca uwagę czas trwania śledztwa - ponad rok, powołanie zespołu trzech prokuratorów celem jego prowadzenia, zakres wykonywanych czynności, w tym  sporządzenie licznych opinii biegłych, obszerność akt postępowania, w tym także opatrzonych klauzulą poufne" - stwierdził sędzia Długosz.

Przyznał jednak, że "ma rację SR podkreślając, że to właśnie osoba ówczesnej Prezes Rady Ministrów, mającej w postępowaniu status pokrzywdzonego, w dużym stopniu wpłynęła na przywołany obraz postępowania przygotowawczego". "SA nie aprobuje jednak stanowiska, że przesądza to o szczególnej wadze sprawy" - stwierdził.

Zdaniem sądu te okoliczności mają znaczenie drugorzędne. Podobnie ocenił twierdzenia SR, że o szczególnym charakterze sprawy przesądza materiał dowodowy, w tym zeznania Beaty Szydło i funkcjonariuszy BOR w zakresie procedur ochrony najwyższych osób w państwie. "Powołując powyższe wnioski SR traci z pola widzenia, że przedstawiony oskarżonemu zarzut dotyczy wypadku drogowego, a przedmiotem oceny sądu będzie przede wszystkim kwestia naruszenia przez oskarżonego zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym" - podkreślił sąd.

"Z uwagi na medialny rozgłos sprawy, za informacje powszechnie znane można uznać kontrowersje dotyczące prawidłowości poruszania się przez pojazdy rządowe w ramach tworzonej przez nie kolumny" - powiedział również sąd w uzasadnieniu postanowienia i wskazał, że nawet gdyby w trakcie procesu sąd zapoznawał się z aspektami procedury ochrony osób zajmujących najwyższe stanowiska w państwie, to będzie to miało miejsce jedynie w aspekcie zachowania przez uczestników wypadku zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym.

Zdaniem SA "nie zasługują także na podzielenie zapatrywania SR o tym, że o szczególnej wadze sprawy przesadza jej medialny charakter". "Samo zainteresowanie mediów i szerokie komentowanie sprawy w środkach masowego przekazu nie czyni sprawy zawiłą i nie nadaje jej szczególnego wagi. Medialny charakter tej sprawy ma związek z osobą pokrzywdzonej i uczestnictwem w wypadku kolumny rządowej. Natomiast w żaden sposób nie wpływa to na jej zawiłość ani wagę pod względem przedmiotowym" - podkreślił SA.

Jak stwierdził SA, przekazania sprawy nie uzasadniały także obszerność oraz charakter zgromadzonego w sprawie materiału dowodowego, w tym liczba przesłuchanych świadków, wielość skomplikowanych opinii, w tym rzadkich specjalności (zagadnienia techniczne, informatyczne, analiza czasowo-przestrzenna) i opinie dwóch biegłych z RFN.

Sąd podkreślił, że obszerność dowodowa sprawy jest kategorią odrębną od jej zawiłości. "Może to powodować trudności organizacyjne przy rozpoznaniu sprawy, nie jest to jednak powód do przekazywania sprawy do sądu wyższego szczebla" - podkreślił sąd. Zwrócił także uwagę, że wielość i obszerność dowodów nie przekłada się na ich treść i formułowane w nich wnioski.

W sprawie wypadku Prokuratura Okręgowa w Krakowie w połowie marca skierowała do Sądu Rejonowego w Oświęcimiu wniosek o warunkowe umorzenie postępowania przeciw Sebastianowi K., podejrzanemu o nieumyślne spowodowanie wypadku.

Na początku tego miesiąca do sądu w Oświęcimiu wpłynęła odpowiedź obrońcy obrońcy podejrzanego mec. Władysław Pocieja. Potwierdził on wtedy PAP, że nie wyraził w imieniu swojego klienta zgody na warunkowe umorzenie postępowania, ponieważ nie jest ono korzystne dla Sebastiana K.

"Takie rozwiązanie nie jest dla mojego klienta korzystne. Po pierwsze wskazuje jednoznacznie jego winę - z czym my chcemy polemizować; po drugie naraża go na ewentualne koszty z tytułu odszkodowania" - wyjaśniał wówczas mec. Pociej. "Dlatego nie godzimy się na warunkowe umorzenie postępowania. Nasze stanowisko przekażemy sądowi, który będzie je musiał wziąć pod uwagę" - zapowiadał adwokat.

W przypadku braku zgody podejrzanego na warunkowe umorzenie postępowania sąd skieruje sprawę na rozprawę główną, a prokurator będzie miał siedem dni na uzupełnienie wniosku o umorzenie o elementy niezbędne dla aktu oskarżenia (m.in. listę świadków, wykaz dowodów do przeprowadzenia).

Do wypadku doszło 10 lutego 2017 r. w Oświęcimiu. Policja podała, że rządowa kolumna trzech samochodów, w której jechała ówczesna premier Beata Szydło (jej pojazd znajdował się w środku kolumny) wyprzedzała fiata seicento; jego 21-letni kierowca przepuścił pierwszy samochód, a następnie zaczął skręcać w lewo i uderzył w auto ówczesnej szefowej rządu, które następnie uderzyło w drzewo.

14 lutego ub.r. prokuratorski zarzut nieumyślnego spowodowania wypadku usłyszał kierowca fiata seicento Sebastian K. Kierowca nie przyznał się do winy, prokuratura nie podawała treści jego wyjaśnień.

W wyniku wypadku poważne obrażenia ciała, utrzymujące się dłużej niż siedem dni, odnieśli Beata Szydło i jeden z funkcjonariuszy BOR - szef ochrony premier. Beata Szydło do 17 lutego ub.r. przebywała w Wojskowym Instytucie Medycznym w Warszawie. U drugiego funkcjonariusza BOR - kierowcy pojazdu - stwierdzono lżejsze obrażenia.

Jak podawała prokuratura, w toku śledztwa przyjęto dwie wersje przebiegu wypadku. Jedna zakłada używanie sygnałów świetlnych i dźwiękowych przez pojazdy poruszające się w kolumnie uprzywilejowanej, a druga - używanie wyłącznie sygnałów świetlnych. "Żadnej z nich nie wyklucza prokuratura, a uprawnionym do oceny tej kwestii jest sąd" - podkreślała prokuratura.

Powoływała się na ustalenia biegłych, którzy stwierdzili, że - niezależnie od używania bądź nie sygnałów dźwiękowych przez pojazdy z kolumny uprzywilejowanej - wyłącznym i bezpośrednim sprawcą zdarzenia był kierowca Fiata Seicento Sebastian K. Według biegłych nie rozeznał on prawidłowo sytuacji na jezdni, włączając się do ruchu po przepuszczeniu pierwszego pojazdu z kolumny. Problem w tym, że sami biegli twierdzą, że Sebastian K. zjechał do krawędzi jezdni, a nie na pobocze, nie może być więc mowy o włączaniu się do ruchu.

Prokuratura podawała także, że "zebrany materiał dowodowy umożliwił odtworzenie przebiegu wypadku, ale nie pozwolił na zweryfikowanie twierdzenia o używaniu przez pojazdy uprzywilejowane sygnałów dźwiękowych". "To zagadnienie może być rozstrzygnięte na podstawie osobnego materiału dowodowego, w zależności od decyzji i interpretacji sądu" - wskazywała.

Po zamknięciu śledztwa prokuratura wyłączyła sprawę ewentualnych wykroczeń funkcjonariuszy BOR podczas wypadku z udziałem ówczesnej premier Beaty Szydło w Oświęcimiu i przekazała policji do prowadzenia. Chodziło o podejrzenie przekroczenia dozwolonej prędkości i przekraczania linii ciągłej na jezdni przez funkcjonariuszy BOR, którzy prowadzili pojazdy wchodzące w skład kolumny uprzywilejowanej. 11 lutego br. sprawa ewentualnych wykroczeń uległa przedawnieniu.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas