Sprawa wypadku na S7 wraca do sądu. Agresorowi z Arteona grozi więzienie
Sprawca groźnego wypadku na trasie S7, o którym było bardzo głośno niemal rok temu, został surowo ukarany przez sąd. Sprawa dotyczyła agresji drogowej będącej przyczyną wypadku samochodu, którym podróżowała rodzina z 4-letnim dzieckiem. Teraz wymiar sprawiedliwości zajmie się apelacjami.
O sprawie wypadku na trasie S7 spowodowanego przez agresywnego kierowcę Volkswagena było głośno. Przypomnijmy, że kierowca Volkswagena wyprzedził samochód, którym podróżowało małżeństwo z 4-letnim dzieckiem, po czym gwałtownie zajechał mu drogę. W wyniku tego zachowania kierowca wyprzedzanego Seata stracił panowanie i kilkakrotnie odbił się od barierek. Sprawca nie zatrzymał się i odjechał, ale został namierzony przez policję, w czym pomogło nagranie całej sytuacji.
Prawdopodobną przyczyną takiego zachowania kierowcy było zdenerwowanie sytuacją i pośpiech, a zajechanie drogi miało być odwetem za to, że kierowca jadący przed nim nie zjechał na prawy pas by ustąpić mu miejsca. Cała sytuacja miała miejsce w sierpniu 2022 roku na trasie między Ostródą a Olsztynkiem, ale dopiero teraz została rozpatrzona przez sąd pierwszej instancji. Kara okazała się wyjątkowo dotkliwa.
Kierowca z nagrania został zidentyfikowany i ostatecznie już w marcu skazany przez sąd na grzywnę w wysokości 15 tysięcy złotych. Sąd wydał też wobec oskarżonego zakaz prowadzenia pojazdów na 14 miesięcy. To surowa kara nałożona przede wszystkim za agresję drogową, ale z pewnością duży wpływ miał też fakt, że sprawca nie zatrzymał się i oddalił się z miejsca wypadku. Oficjalnymi zarzutami były niezachowanie bezpiecznej odległości między pojazdami i spowodowanie zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym
Wyrok sądu nie jest prawomocny. Do sądu wpłynęły bowiem dwie apelacje - jedna od obrońcy kierowcy Volkswagena, a druga od pełnomocnika oskarżyciela posiłkowego. Sprawa zostanie ponownie rozpatrzona jeszcze w tym miesiącu - 29 czerwca.
Jak podaje PAP, to nie koniec kłopotów kierowcy Volkswagena. Odrębne postępowanie w tej sprawie prowadzi bowiem Prokuratura Rejonowa Olsztyn-Południe, która postawiła kierowcy znacznie poważniejsze zarzuty: narażenie trzech osób na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia poprzez sprowadzenie zagrożenia w ruchu drogowym, tj. zajechanie drogi i inne niebezpieczne manewry. To już nie wykroczenie, a przestępstwo, za które "krewkiemu" kierowcy grożą 3 lata pozbawienia wolności. Kierujący samochodem Jarosław W. złożył w tej sprawie wyjaśnienia w sądzie, ale nie przyznał się do winy.
***