Skąd łosie na autostradzie A2? Lepiej zwolnić?
Kierowcy korzystający z autostradowej obwodnicy Mińska Mazowieckiego zastanawiają się, czy droga ta jest bezpieczna. W niedzielę po raz kolejny pojawił się na niej łoś, w wypadku z jego udziałem zginęła jedna osoba, a druga w ciężkim stanie trafiła do szpitala.
Eksperci ze Stowarzyszenia Integracji Stołecznej Komunikacji SISKOM zwracają wagę, że to nie pierwsza tego typu sytuacja. Robert Chwiałkowski powiedział Informacyjnej Agencji Radiowej, że Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad nie wyciągnęła wniosków z mniej tragicznego zderzenia z łosiem, do którego doszło krótko po otwarciu autostrady, we wrześniu 2012 roku. Chwiałkowski zauważył, że siatkę ogrodzenia wprawdzie podniesiono, ale na mniej więcej jednej czwartej długości. Tymczasem - zdaniem rozmówcy IAR - koszt podniesienia ogrodzenia na całym odcinku autostrady byłby śmieszny.
- Niestety musiał ktoś przypłacić życiem, żeby wreszcie być może podjęto działania, które by spowodowały, że droga ta będzie bezpieczna - powiedział Chwiałkowski. Ekspert zwrócił uwagę, że SISKOM o konieczności podniesienia ogrodzeń wzdłuż autostradowej obwodnicy Mińska Mazowieckiego mówił jeszcze przed oddaniem jej do użytku.
Tymczasem rzecznik Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, Jan Krynicki tłumaczy, że ocena środowiskowa, która była wykonana przed budową drogi nie zawierała informacji o tym, że wzdłuż autostrady znajdują się ścieżki migracyjne dużych zwierząt. Ponadto kilkanaście kilometrów od miejsca wypadku znajduje się specjalne przejście dla zwierzyny. Dodał też, że zarządca drogi zareagował na pierwsze zderzenie z łosiem, do którego doszło przed dwoma laty.
- Wystąpiliśmy do stowarzyszeń, kół łowieckich a także nadleśnictwa. Szukaliśmy informacji na temat szlaków migracyjnych łosi - powiedział Jan Krynicki. Rzecznik dodał, że Dyrekcja nie otrzymała potwierdzenia, aby łosie występowały na tym terenie, dlatego nie było podstaw do podniesienia ogrodzenia na całym odcinku autostrady. W efekcie siatkę przebudowano tylko na ponad siedmiokilometrowym fragmencie, w pobliżu miejsca pierwszego wypadku. Nie zrobiono tego w feralnym miejscu, gdzie w niedzielę na drodze pojawił się łoś.
Jan Krynicki zapowiedział, że po niedzielnym wypadku na całej autostradowej obwodnicy Mińska Mazowieckiego przeprowadzony zostanie audyt bezpieczeństwa.