Przepadną unijne pieniądze na polskie drogi?

Polsce grozi katastrofa niewykorzystania środków unijnych na budowę dróg, a wiele dróg ekspresowych w ogóle nie zostanie wybudowanych - uważają posłowie PO Paweł Olszewski i Krzysztof Brejza. Jako przykład wskazali drogę S5 w regionie kujawsko-pomorskim.

Posłowie na poniedziałkowej konferencji prasowej w Bydgoszczy podkreślili, że zgodnie z pierwotnymi umowami, powinny być już gotowe cztery z siedmiu odcinków 120-kilometrowj drogi S5 w województwie kujawsko-pomorskim, a trzy z nich powinny powstać do ostatniej niedzieli. Jednak zgodnie aneksami do umów większość odcinków ma zostać oddana do użytku pod koniec roku, a niektóre w pierwszej połowie 2020 r.

"Dotychczas nie został oddany ani jeden odcinek S5 w regionie, są gigantyczne opóźnienia. W ostatni weekend pan premier Mateusz Morawiecki mówił jak pracują nad budową dróg. Prawda jest niestety brutalna. Polsce grozi katastrofa jeśli chodzi o wykorzystanie środków unijnych na budowę dróg. Praktycznie wszystkie drogi ekspresowe są opóźnione. Rząd wykazuje się skrajną niekompetencją, indolencją, nie umie zarządzać tym procesem" - powiedział Olszewski, wiceminister infrastruktury i rozwoju w rządzie premier Ewy Kopacz.

Reklama

Według Olszewskiego, z dostępnych danych wynika rząd PiS, że nie rozpoczął żadnego procesu inwestycyjnego od początku do końca, a wszystko co jest obecnie oddawane, jest to rezultat działań poprzedniego rządu i poprzedniego resortu infrastruktury.

"Niedługo będzie kończyła się obecna perspektywa finansowa, dostrzegam bardzo poważne ryzyko nie tylko S5, ale wiele dróg ekspresowych nie będzie wybudowanych. Będziemy mieli sytuację, że skończy się perspektywa unijna, nie wykorzystamy środków unijnych, będziemy mieli rozkopane ciągi dróg, ale niczym poza zakładami nie będziemy mogli jeździć. Apeluję do pana premiera, do rządu, do ministra infrastruktury, aby na poważnie zajęli się tym problemem, bowiem katastrofa grozi nam i zbliża się w sposób nieubłagalny" - mówił Olszewski.

Jak dodał, z Programu Budowy Dróg Krajowych, który tworzył, zniknęło bardzo wiele kluczowych inwestycji, w tym budowa S10 Bydgoszcz - Toruń.

Brejza powiedział, że S5 jest symbolem nieudacznictwa rządów PiS. "To oni przesuwają terminy, to oni krytykowali nas, że my rzekomo nie budujemy dróg, a nikt nie budował tylu autostrad, dróg ekspresowych, tak sprawnie jak za rządów PO. S5 jest bardzo ważna dla całego regionu, jest kluczowa zwłaszcza dla bydgoskiej części województwa kujawsko-pomorskiego. Jeżeli oni chcą się zabierać za wydatkowanie środków unijnych, jeśli to będą czynić jak z drogą S5 to naprawdę nadciąga na Polskę kataklizm" - wskazał Brejza, który jest kandydatem Koalicji Europejskiej do PE.

Brejza zapowiedział, że wraz z Olszewskim skierują wniosek do organów ścigania, czy 40-porcentowe zaliczkowanie wykonawców jest legalne, skoro zaawansowanie prac sięga 20  proc. Zapowiedział też wystąpienie do GDDKiA o wskazanie kiedy faktycznie zakończy się budowa S5 w regionie. Zdaniem Olszewskiego terminy zakończenia prac wskazane w aneksach do umów budowy S5 są "na użytek kampanii", a wykonawcy chcą dalszego aneksowania umów.

Do wypowiedzi posłów PO odnieśli się posłowie PiS Tomasz Latos i Piotr Król.

"Porównania pomiędzy nami i PO to nie ma żadnego. Za czasów Platformy robiono +zero+, a my robimy, więc trudno to wszystko jakoś porównywać. Nie wybudowano niczego, szukano pretekstu by opóźnić tę budowę (S5). Przypominam, że w 2012 r. mieliśmy jechać +eską+ i gdyby te obietnice były spełnione to my trzy lata później moglibyśmy im tylko pogratulować, a tak możemy wyłącznie im wypominać. Lepiej, żeby oni zamilkli w tej sprawie. Przypominam, że część decyzji, kto ma wykonać S5 były podejmowane jeszcze w końcówce rządów PO. My po prostu nadrabiamy, nadganiamy stracony przez nich dystans" - podkreślił Latos.

Król przypomniał, że Olszewski jako wiceminister w 2015 r. dwa dni przed wyborami podpisał umowę na realizację S5, opisując, że wszystko jest w porządku. "Pozwolił na taką konstrukcję przetargu, w którym mogła wystartować firma, która w Polsce nie miała pół łopaty i wygrała, a on teraz mówi, że to jest nasza wina. Ten sam facet, który mówił, że da sobie obciąć rękę, że w 2012 r. ta droga będzie oddana, twierdzi, że to jest nasza wina" - zauważył poseł PiS. (

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy