Potrącenie pieszej na przejściu dla pieszych. Z czyjej winy?

Przed wprowadzeniem nowych przepisów dotyczących pierwszeństwa pieszych, wieszczyliśmy, że mogą one paradoksalnie prowadzić do zwiększenia liczby potrąceń na przejściach. Ta sytuacja może to potwierdzać.

W myśl nowych przepisów, pierwszeństwo ma już pieszy wchodzący na przejście. Nadal jednak nie może wchodzić tuż przed nadjeżdżający pojazd, a wkraczając na ulicę, musi zachować szczególną ostrożność.

Oglądając nagranie z monitoringu udostępnione przez policję, można odnieść wrażenie, że piesi byli świadomi swojego nowego przywileju, ale nie słyszeli o tym, że wciąż mają także pewne obowiązki. Grupka weszła na przejście, chociaż Opel Astra był już bardzo blisko, a jego kierowca nie zwalniał na ich widok. Mimo to piesi szli pewni swego.

Dlaczego kierowca nie zareagował na widok pieszych na pasach? Trudno powiedzieć. Faktem jest, że 55-latek zatrzymał się dopiero po potrąceniu 43-letniej kobiety. Pozostałych pieszych uratował fakt, że chociaż szli przez przejście na pewniaka, to jednak patrzyli w stronę pojazdu. Patrzyła również potrącona, ale jej nie udało się uniknąć kontaktu.

Kto zawinił w tej sytuacji? Wbrew pozorom nie jest to oczywiste, ponieważ zarówno definicja "wchodzenia bezpośrednio przed jadący pojazd" oraz nowego pojęcia "wchodzenia na przejście" nie istnieją. To który paragraf miał tu zastosowanie, ocenia się w w dużej mierze uznaniowo. Dlatego małopolska policja, która poinformowała o zdarzeniu, nie wskazuje w swoim komunikacie winnego, a informuje jedynie, że rozpoczęła dochodzenie w tej sprawie.

Pewne jest jedynie to, że piesza trafiła do szpitala ze skręconym lewym kolanem, zerwanymi więzadłami i ogólnymi potłuczeniami. Warto pamiętać, że to ochrona własnego zdrowia i życia jest najważniejsza, a nie to czy wchodząc pod koła samochodu mieliśmy pierwszeństwo czy nie.

Reklama
INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy