Potajemne mierzenie prędkości. Wyniki trudne do uwierzenia!

Jeśli przyjrzeć się europejskim statystykom, polskie autostrady - chociaż na tle pozostałych dróg w naszym kraju są ostoją bezpieczeństwa - należą do najniebezpieczniejszych na Starym Kontynencie.

Nie ma się jednak czemu dziwić, skoro przez wiele lat rodacy korzystać musieli głównie z dróg lokalnych, a przejazd autostradą był dla polskiego kierowcy wyjątkowym przeżyciem. 

Sprawa zmieniła się dopiero dzięki zastrzykowi gotówki z Unii Europejskiej. W ostatniej dekadzie dwukrotnie (do 1,7 tys. km) wydłużyła się w Polsce sieć autostrad, a ponad pięciokrotnie - dróg ekspresowych. Lecz skutków wieloletnich zaniedbań nie da się wyeliminować z dnia na dzień. Mówiąc prościej - zanim większość kierowców przyswoi dobre nawyki pozwalające komfortowo i bezpiecznie poruszać się drogami szybkiego ruchu, minie - niestety - jeszcze wiele lat.

Reklama

Jednym z głównych problemów polskich autostrad pozostaje prędkość, chociaż - sama w sobie - nie byłaby ona tak groźna, gdyby uczestnicy ruchu dbali np. o zachowanie odpowiednich odległości między pojazdami. 

Do rejestrowania prędkości pojazdów przystosowane są najnowsze stacje ciągłego pomiaru ruchu instalowane przez GDDKiA przy autostradach i drogach ekspresowych. Aktualnie prędkość pojazdów rejestrować mogą 73 stacje pomiaru ruchu przy drogach krajowych. Wciąż nie brakuje zmotoryzowanych, którzy polską autostradę traktują jak niemiecką i zdają się zapominać, że u nas obowiązują jednak ograniczenia prędkości. 

Na odcinku drogi ekspresowej S3 między Gorzowem Wielkopolskim a Szczecinem w jednym z punktów pomiarowych urządzenie wykazało, że ponad 70 proc. kierujących przekroczyło dozwoloną prędkość, a 15 proc. jechało szybciej niż 147 km/h, przy czym maksymalna dopuszczalna prędkość na dwujezdniowej drodze klasy S to, co do zasady, 120 km/h. Nie są to jednak najbardziej jaskrawe przykłady przekroczeń prędkości.

Przykładowo - w sierpniu bieżącego roku - na nowo otwartym odcinku autostrady A2 między Warszawą a Mińskiem Mazowieckim policjanci zatrzymali kierowcę jadącego z prędkością 225 km/h, przy maksymalnej dopuszczalnej prędkości na autostradzie 140 km/h. Nie jest to odosobniony przypadek. Na około 160-kilometrowym koncesyjnym odcinku autostrady A1 Rusocin - Nowa Wieś w 2018 roku 168 pojazdów osiągnęło średnią(!) prędkość 248 km/h! A to oznacza, że kierowcy utrzymywać prędkość około 300 km/h!

Inne przykłady skrajnej nieodpowiedzialności? Jak informuje GDDKiA, w sierpniu bieżącego roku na nowo otwartej jezdni budowanej jeszcze autostrady A1 między Tuszynem a Piotrkowem Trybunalskim kierowca rozwinął prędkość 189 km/h. Na tym odcinku obowiązywało ograniczenie do 70 km/h, a w związku z trwającą jeszcze budową, a ruch tymczasowy odbywał się jedną jezdnią w obu kierunkach.

W takich okolicznościach bardzo łatwo doprowadzić do katastrofy i śmierci niewinnych osób. Przypomnijmy więc - zgodnie z Kodeksem karnym, "ten kto sprowadza katastrofę w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym zagrażającą życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10".

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy