Położył łóżko na dachu i ruszył. To nie mogło się skończyć dobrze
W internecie pojawiło się nagranie, na którym widać, powiedzmy, "nietypowy" transport ramy łóżka na dachu samochodu osobowego. Cała sytuacja jest do tego stopnia absurdalna, że aż trudno uwierzyć, że wydarzyła się naprawdę.
Na kilkusekundowym filmie, nagranym pod pod katowickim sklepem Ikea, widać Kię Carens, na dachu której przewożona jest sporych rozmiarów, skręcona rama łóżka. Problem nie polega na tym, że rama ma zbyt zbyt duże gabaryty, by przewieźć ją na dachu samochodu osobowego. Problem polega na tym, że rama została na dachu po prostu położona i w żaden sposób nie jest zabezpieczona.
Ikea słynie z tego, że oferowane przez nią produkty należy samodzielnie skręcić. Odbieramy je w paczkach o różnych rozmiarach, które są łatwiejsze w transporcie niż gotowe meble. Oczywiście, jeśli szafa ma mieć 230 cm wysokości, to paczka będzie miała podobną długość, ale jednocześnie będzie płaska i stosunkowo wąska.
Jeśli taka paczka nie wejdzie do bagażnika istnieje szereg innych możliwości. Można zamówić płatny transport albo skorzystać z samochodów carsharingowych w wersji dostawczej, które często mają wyznaczone miejsca parkingowe pod sklepem.
Kierowca Kii chciał chyba jednak podwójnie zaoszczędzić. Skręcone łóżko kupił zapewne na wyprzedaży, dodatkowo nie zamierzał płacić za transport. Dlatego wrzucił ramę na dach i ruszył...
Jaki był finał takiej jazdy na filmie nie widać, ale możemy się domyślić. Nie ma możliwości, by łóżko z samochodu nie spadło, czy to na zakręcie, czy na skutek hamowania, lub po prostu - na skutek oporu powietrza, po zwiększeniu prędkości. To oczywiście oznacza co najmniej uszkodzenie a najpewniej zniszczenie ramy.
Ale to nie wszystko. Rzucone na dach łóżko, w żaden sposób niezabezpieczone, nawet jeśli nie spadło, musiało uszkodzić samochód. A na wideo widzimy Kię Carens IV generacji, która produkowana była w latach 2013 - 2019. Samochód nie może więc mieć więcej niż 10 lat, a to oznacza, że ma całkiem sporą wartość.
Rama, bujając się na dachu, niewątpliwie doprowadziła do jego uszkodzenia. A jeśli spadła - mogła uszkodzić klapę bagażnika, czy tylną szybę.
Przewożenie bagażu na dachu samochodu regulują przepisy, konkretnie art. 61 Ustawy Prawo o Ruchu Drogowym.
Czytamy w nim m.in, że
- ładunek nie może powodować przekroczenia dopuszczalnych nacisków osi pojazdu na drogę;
- naruszać stateczności pojazdu;
- utrudniać kierowania pojazdem;
- ograniczać widoczności drogi lub zasłaniać świateł, urządzeń sygnalizacyjnych, tablic rejestracyjnych
Ponadto ładunek powinien być zabezpieczony przed zmianą położenia lub wywoływaniem nadmiernego hałasu, a urządzenia służące do mocowania ładunku powinny być zabezpieczone przed rozluźnieniem się, swobodnym zwisaniem lub spadnięciem podczas jazdy.
Ale to nie wszystko. Ładunek wystający poza płaszczyzny obrysu pojazdu może być na nim umieszczony tylko przy zachowaniu następujących warunków:
- ładunek wystający poza boczne płaszczyzny obrysu pojazdu może być umieszczony tylko w taki sposób, aby całkowita szerokość pojazdu z ładunkiem nie przekraczała 2,55 m
- ładunek nie może wystawać z tyłu pojazdu na odległość większą niż 2 m od tylnej płaszczyzny obrysu pojazdu
- ładunek nie może wystawać z przodu pojazdu na odległość większą niż 0,5 m od przedniej płaszczyzny obrysu i większą niż 1,5 m od siedzenia dla kierującego.
Okazuje się więc, że teoretycznie, ramę łóżka (zwykle nie ma większych wymiarów jak 180x220 cm) dałoby się legalnie przewieźć na dachu samochodu. Konieczne jednak byłoby jej odpowiednie zabezpieczenie.
Natomiast takie położenie łóżka na dachu, jakie widzimy na filmie, kwalifikuje się jako stworzenie zagrożenia w ruchu drogowym. A wiadomo już, że nagraniem zainteresowali się śląscy policjanci...
***