Policjant zginął, ratując ofiarę wypadku

Policjanci nie cieszą się wśród kierowców zbytnią sympatią. Nie można jednak zapominać, że gdyby nie ich codzienna służba, na polskich drogach panowałaby zupełna anarchia.

Działania policji nie ograniczają się jedynie do karania mandatami. Każdego dnia mundurowi stykają się też z ofiarami wypadków. Wielokrotnie, by nieść pomoc, ryzykują własnym zdrowiem i życiem.

W niedzielę - udzielając pomocy mężczyźnie poszkodowanemu w wypadku drogowym - zginął 32-letni policjant z Warszawy. Do tragicznego zdarzenia doszło około godziny 4.15 w miejscowości Roguszyn (gmina Korytnica).

Jadący na służbę sierżant sztab. z komisariatu na warszawskim Ursynowie był świadkiem, jak jeden z kierowców stracił panowanie nad pojazdem i wpadł do rowu. Policjant natychmiast zatrzymał swój samochód i ruszył z pomocą, pomagając mężczyźnie wydostać się z rozbitego auta.

Reklama

Niestety, w chwilę po tym, w stojących na poboczu mężczyzn uderzył Opel Vectra, którego kierowca widząc wypadek zaczął hamować i wpadł w poślizg.

Chociaż mężczyznom udzielono pomocy medycznej, obrażenia 32-letniego funkcjonariusza okazały się bardzo poważne - policjant zmarł w szpitalu. Mężczyzna pozostawił żonę i małego syna. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: wypadek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy