Policjanci zatrzymali kierującej prawo jazdy. Ale czy słusznie?

Policja lubi się chwalić nagraniami z wideorejestratorów, na których widać, jak namierzają piratów drogowych. Tym razem jednak policjanci nie byli skorzy do dzielenia się nagraniem.

Wrocławski patrol poruszający się radiowozem z wideorejestratorem, zwrócił uwagę na kierującą osobowym citroenem, która poruszała się z prędkością znacznie przekraczającą obowiązujący na tym odcinku drogi limit. Funkcjonariusze uruchomili pomiar w wideorejestratorze, a uzyskany przez nich wynik to 114 km/h w miejscu, gdzie można poruszać się maksymalnie 60 km/h.

Zatrzymana 32-latka tłumaczyła się, że jeszcze chwilę wcześniej poruszała się drogą ekspresową S5 i nie zdążyła przestawić się na ruch miejski. W związku z popełnionym wykroczeniem 400 złotych mandatu, 10 punktów karnych, a także zatrzymano jej prawo jazdy na 3 miesiące.

Reklama

Tego typu sytuacje zawsze budzą wątpliwości, ponieważ mamy do czynienia z pomiarem przy dużej prędkości, a najmniejsze nawet przekłamanie (w tym wypadku o 5 km/h) może decydować o zatrzymaniu lub nie prawa jazdy. Policja na dowód słuszności swoich działań opublikowała ujęcie z wideorejestratora, na którym widać prędkość 114,3 km/h. Wbrew temu co policjanci lubią powtarzać, to nie prędkość auta ściganego, lecz radiowozu. Jeżeli radiowóz choć minimalnie zbliżał się do drugiego pojazdu, pomiar jest zawyżony.

Sam pomiar wykonano na odcinku zaledwie 50 m (zwykle jest to 100 m), na 16-krotnym zbliżeniu. Czy funkcjonariusze mogli precyzyjnie określić, czy utrzymują stałą odległość od Citroena? Szczerze w to wątpimy. Przypomnijmy także, iż powyżej 100 km/h pomiar jest obarczony błędem wielkości 3 proc. Innymi słowy o odebraniu prawa jazdy zatrzymanej kobiecie, zadecydował dosłownie kilometr na godzinę. Czy taką dokładnością odznaczają się pomiary robione na oko? No właśnie. Policja chyba na wszelki wypadek nie opublikowała nagrania z pomiaru.

INTERIA.PL/Policja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy