Nowe prawo sparaliżuje budowy dróg?
Budowa wielu kilometrów dróg ekspresowych i autostrad może zostać opóźniona o miesiące, a nawet lata.
To skutek nowych zasad protestów środowiskowych - donosi we wtorek "Dziennik Gazeta Prawna".Według informacji podanej przez dziennik, organizacje ekologiczne skierowały już pierwsze skargi na podstawie obowiązującej od maja nowelizacji ustawy o udostępnianiu informacji o środowisku. "Chodzi o trzy inwestycje Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad: odcinki S10 Bydgoszcz-Toruń; S74 Przełom/Mniów-węzeł Kielce Zachód; S19 Choroszcz-Ploski" - czytamy.
"Pierwsza ma połączyć dwie stolice województwa kujawsko-pomorskiego i m.in. odciążyć zatłoczoną DK10 między tymi miastami. Inwestycja na S74 miała skracać drogę z Kielc do autostrady A1, Łodzi czy Rzeszowa. Ostatnia oprotestowana trasa to część Via Carpatia. Miała wspierać rozwój Polski Wschodniej poprzez skomunikowanie terenów inwestycyjnych np. pod centra logistyczne, bazy przeładunkowe itd." - pisze gazeta.
"DGP" przypomina, że obowiązujące od trzech miesięcy prawo daje organizacjom ekologicznym większe możliwości interwencji w przypadku inwestycji o znaczącym wpływie na środowisko. "Takie skargi, jak zauważa wiceprezes BCC Łukasz Bernatowicz, oznaczają opóźnienia liczone w miesiącach, a nawet latach" - podaje.
"Jest to o tyle istotne, że - jak mówi Damian Kaźmierczak, główny ekonomista Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa - przed nami największa w historii kumulacja robót budowlanych: do inwestycji mieszkaniowych dołączą duże inwestycje drogowe, kolejowe i energetyczne. W tym te przewidziane w Polskim Ładzie" - wskazuje.
Jak dodaje dziennik nowe prawo to skutek tzw. uzasadnionej opinii Komisji Europejskiej z marca 2019 roku. "Bernatowicz przyznaje, że nie mieliśmy innego wyjścia, niż ją wdrożyć. Jak jednak zauważa Piotr Palutkiewicz, wiceprezes Warsaw Enterprise Institute, Niemcy respektując to samo prawo UE, zachowały sprawny system wydawania decyzji dotyczących dużych przedsięwzięć. A to - zdaniem Palutkiewicza - dowodzi, że również w Polsce jest przestrzeń do upraszczania procedur administracyjnych" - zaznacza "DGP". ***