Nowe prawo pozabija pieszych? Ciekawe dane z policji!

Znamy już pełną treść policyjnego raportu dotyczącego stanu bezpieczeństwa na polskich drogach w 2019 roku. Niestety - już jego pobieżna analiza poddaje pod wątpliwość forsowane przez rząd pomysły dotyczące rozszerzenia praw pieszych. Czy po ich wprowadzeniu czeka nas "drogowy armagedon"?

Czy piesi będą mogli wchodzić wprost pod samochody?
Czy piesi będą mogli wchodzić wprost pod samochody?Andrzej IwańczukReporter

Przypomnijmy: w 2019 roku policji zgłoszono 30 288 wypadków. W porównaniu z rokiem 2018, w którym odnotowano 31 674 wypadków, liczba tego typu zdarzeń zmniejszyła się o 1 386 (-4,4 proc.). Niestety - w wyniku wypadków drogowych na polskich drogach zginęło w ubiegłym roku 2909 osób. To o 47 więcej (+1,6 proc.) niż przed rokiem.  W wypadkach rannych zostało 35 477 osób (w tym ciężko 10 633). W tym przypadku - w porównaniu do roku 2018, kiedy było 37 359 osób rannych - zanotowano spadek o 5 proc. (tj. 1882 osoby). Ponadto o 4,4 proc. wzrosła też liczba zgłoszonych policji kolizji (do 455 454 zdarzeń).

Od lat głównymi sprawcami wypadków drogowych są oczywiście kierujący. W ubiegłym roku z ich winy doszło do 26 534 tego typu zdarzeń, co stanowi 87,6 ogółu. Śmierć poniosło w nich 2226 osób (76,5 proc.), a 31 910 zostało rannych (89,9 proc.).

Niepokojąco - zwłaszcza patrząc przez pryzmat zapowiadanego przez premiera Morawieckiego rozszerzenia praw niechronionych uczestników ruchu - wygląda jednak statystyka dotycząca wypadków z udziałem pieszych. Z raportu Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji wynika bowiem, że chociaż piesi spowodowali w ubiegłym roku 1879 wypadków, co stanowi zaledwie 6,2 proc. ogółu, w zdarzeniach tych zginęły aż 372 osoby, czyli aż 12,8 proc. wszystkich ofiar. W wyniku tych zdarzeń obrażenia odniosło ponadto 1548 osób, co stanowi 4,4 proc. wszystkich rannych w wypadkach drogowych.

Wniosek? Chociaż piesi stosunkowo rzadko obarczani są winą za spowodowanie wypadku, konsekwencje ich działań są - statystycznie - bardziej tragiczne niż w przypadku kierowców samochodów osobowych. Dowody? We wszystkich spowodowanych przez kierowców wypadkach związanych z nieustąpieniem pierwszeństwa pieszym (ni ustąpienie pierwszeństwa na przejściach, przy skręcaniu w drogę poprzeczną itd., omijanie i wyprzedzanie pojazdów w bezpośredniej bliskości przejścia) zginęło w ubiegłym roku 235 osób. Dla porównania - w tym czasie nieostrożność samych pieszych kosztowała życie 372 osób.

Powyższa statystyka obejmuje oczywiście wszystkie zdarzenia z winy pieszych (nie tylko te na przejściach), ale szczególnie niepokojący jest fakt, że - tu cytat - "najczęstszą przyczyną wypadków z winy pieszych było wejście na jezdnię bezpośrednio przed jadącym pojazdem". W ubiegłym roku zanotowano 941 takich zdarzeń (2,5 dziennie),  co - uwaga - stanowi aż 50,1 proc. wszystkich wypadków spowodowanych przez pieszych! Dla porównania drugie najczęściej skutkujące wypadkiem przewinienie pieszych - przekraczanie jezdni w niedozwolonym miejscu - było przyczyną 218, czyli... 11,6 proc. wszystkich wypadków spowodowanych przez tę grupę uczestników ruchu.

Oznacza to, że - wbrew forsowanym przez ruchy miejskie i część ekspertów "argumentom" - wkraczanie bezpośrednio przed nadjeżdżający pojazd jest obecnie GŁÓWNYM grzechem pieszych i główną przyczyną ich śmierci.

Powyższa statystyka jasno wskazuje, że podnoszone przez kierowców obawy o to, że przyznanie pieszym pierwszeństwa przed przejściem "uczyni z nich święte krowy" nie są - niestety - pozbawione podstaw. W tym kontekście zapewnienia "ekspertów" od bezpieczeństwa drogowego o tym, że - tu cytat - "piesi nie są samobójcami", a wtargnięcie przed nadjeżdżający pojazd "to zjawisko marginalne" wydają się wyssane z palca.

Paweł Rygas

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas