Niemcy chcą dyskryminować ze względu na przynależność państwową

Komisja Europejska ma w kwietniu przejść do kolejnego etapu postępowania wobec Niemiec o naruszenie unijnego prawa przy wprowadzaniu myta od samochodów osobowych.

W czerwcu ubiegłego roku Komisja rozpoczęła postępowanie wobec naszego sąsiada w związku z przyjęciem przez Berlin ustawy wprowadzającej myto dla wszystkich kierowców samochodów osobowych i pojazdów kempingowych korzystających z niemieckich autostrad i dróg krajowych.

Zdaniem Komisji niemieckie przepisy mogą być dyskryminujące ze względu na przynależność państwową. Wynika to z tego, że kierowcy pojazdów zarejestrowanych w Niemczech mają dostać pełną rekompensatę wynoszącej 130 euro rocznie opłaty poprzez obniżkę podatku od pojazdów drogowych. Z takich rozwiązań nie będą mogły skorzystać osoby, które mają samochód z innymi niż niemieckie tablicami rejestracyjnymi.

Reklama

"Rozważamy przejście na wyższy stopień postępowania - wydania uzasadnionej opinii do tej sprawy" - powiedział PAP rzecznik KE ds. transportu Jakub Adamowicz.

W opinii takiej Komisja zakomunikuje rządowi Niemiec dlaczego uważa, że narusza on przepisy UE. Berlin będzie miał dwa miesiące na skorygowanie sytuacji. Jeśli tego nie zrobi lub jego odpowiedź będzie niesatysfakcjonująca, sprawa zostanie przekazana do Trybunału Sprawiedliwości UE.

Z reguły sprawy nie zachodzą aż tak daleko. Z danych KE wynika, że w ciągu ostatnich kilku lat ponad 85 proc. spraw zostało rozwiązanych na wcześniejszych etapach.

W grudniu Niemcy przesłały do Brukseli odpowiedzi na wątpliwości podnoszone przez KE ws. myta dla samochodów osobowych. Zanim KE przejdzie do wydania uzasadnionej opinii, musi je przeanalizować.

Zgodnie z niemieckimi regulacjami kierowcy mają wybrać pomiędzy opłatą roczną, dwumiesięczną i 10-dniową. Myto za 10 dni wynosi - w zależności od pojemności silnika pojazdu i wpływu na środowisko - od 5 do 15 euro; za dwa miesiące od 16 do 30 euro. Opłata roczna ma wynieść maksymalnie 130 euro. Niemieccy użytkownicy dróg płacą jednorazowo za cały rok. Dla cudzoziemców opłaty wprowadzono tylko na autostradach, z innych dróg będą mogli nadal korzystać bezpłatnie.

Według planów rządu w Berlinie opłaty miały obowiązywać od tego roku, ale spór z KE opóźnił ich wprowadzenie. Rząd niemiecki liczył na wpływy do budżetu z tytułu myta w wysokości 500 mln euro rocznie. Uzyskane środki mają być przeznaczone w całości na infrastrukturę. Kierowcy samochodów ciężarowych płacą za przejazd po niemieckich autostradach od 2005 roku.

KE pracuje nad swoimi regulacjami, które miałyby wprowadzać eurowinietę, tak by w całej UE obowiązywał jeden system pobierania opłat dla ciężarówek.

Ustawa wprowadzająca myto to drugi problem na linii Bruksela-Berlin w sektorze transportu. W maju ubiegłego roku KE rozpoczęła przeciwko Niemcom postępowanie o naruszenie unijnego prawa w związku z przepisami wprowadzającymi płacę minimalną dla zagranicznych kierowców przejeżdżającym przez ten kraj tranzytem oraz w niektórych operacjach transportu międzynarodowego. Również w tej sprawie postępowanie Brukseli spowodowało zawieszenie obowiązywania przepisów.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy