Na Euro Polskę czeka komunikacyjny paraliż
Nie ma już żadnych szans na obiecywaną sieć szybkich dróg, które na Euro 2012 miały oplatać Warszawę.
Kilkanaście dni po decyzji UEFA o wyborze Polski i Ukrainy na gospodarzy mistrzostw zobaczyliśmy kolorowe plany obwodnic stolicy. Brak pieniędzy i nieudolność urzędników szybko je zweryfikowały.
Niewiele zostało z szumnych obietnic. Gotowa jest jedynie trasa przez Bemowo, którą będzie można dojechać do Wisłostrady i dalej w kierunku centrum albo stadionu. Pytanie, czy do tej jedynej ekspresowej trasy w Warszawie da się w ogóle dojechać. To już będzie zależało od uzyskania przejezdności na autostradzie A2 od strony Łodzi, co z każdym dniem jest coraz mniej prawdopodobne.
Jeśli autostrady nie będzie, kierowcy utkną na starej "dwójce", a policja i miasto będą się głowić jak pokierować ruchem, by ominąć budowę metra.
Budowa południowej obwodnicy jest już opóźniona o kilka miesięcy. Głównie z powodu kłopotów z przekazywaniem gruntu przez ratusz i PKP. O szybkich trasach na wschodzie czy północy miasta można zapomnieć na najbliższe 6-8 lat. Ich nieudolne przygotowanie i brak pieniędzy skasowały je na dobre.
Jakby tego było mało, już teraz wiadomo, że przejazd przez Warszawę w czerwcu będzie koszmarem. Wszystko przez niedokończone inwestycje: zamknięty most Śląsko-Dąbrowski, zamknięty plac Wileński, nieprzejezdną Świętokrzyską i wyłączoną z ruchu Marszałkowską. To "atrakcje" w związku z budową metra. Na tym jednak nie koniec.
Termin zakończenia wielu inwestycji przed Euro również stoi pod znakiem zapytania. Nie wiemy, czy na czas będzie gotowa stacja PKP Stadion, kolejowy tunel na Okęcie i Most Północny.
- Na Euro będzie przejezdny. Te inwestycje, które sobie założyliśmy, będą zrealizowane - przekonuje Marta Brzegowa ze stołecznego ratusza przekonuje. Gdy jednak pada pytanie o terminy - rzecznik ds. Euro 2012 konsekwentnie milczy.
Problemy są nie tylko w okolicach stolicy. Pięć lat temu obiecano nam, że sieć dróg do piłkarskich mistrzostw urośnie czterokrotnie. Aby połączyć wszystkie miasta, w których będą rozgrywane mecze Euro 2012, aby połączyć Polskę i Ukrainę dobrymi drogami oraz aby wszystkie areny sportowe były dostępne dla mieszkańców Europy, do czerwca 2012 roku zbudujemy ponad 3000 km autostrad i dróg ekspresowych. Zdążymy przed pierwszym gwizdkiem Euro 2012 - zapowiadał Cezary Grabarczyk, obejmując w 2007 roku funkcję ministra infrastruktury.
Czas zweryfikował te plany - między miastami-gospodarzami Euro 2012 w ogóle nie ma całych odcinków autostrad. Kibice, którzy wybiorą się w podróż samochodem, będą więc musieli zmierzyć się z tym, co jest, czyli zaledwie kilkoma fragmentami dróg ekspresowych. Jeśli i te w ogóle zostaną ukończone.
Urzędnicy z PL.2012 zaklinają rzeczywistość uspokajającymi komunikatami, że ponad połowa wszystkich kibiców będzie podróżować samolotami i pociągami. Można wręcz odnieść wrażenie, że - według nich - autostrady i ekspresówki w ogóle nie będą podczas mistrzostw potrzebne.