Leżał nieprzytomny na poboczu. Nie pomógł nikt...

Będący po służbie policjant prawdopodobnie uratował życie młodemu człowiekowi. Mężczyzna leżał nieprzytomny na poboczu drogi tuż przed obwodnicą Kocka. Nikt z przejeżdżających nie zainteresował się jego losem.

Wszystko rozegrało się w niedzielne popołudnie w miejscowości Wólka Rozwadowska (woj. lubelskie), tuż przy wjeździe na obwodnicę Kocka. Będący w czasie wolnym od służby naczelnik Wydziału Prewencji KPP w Lubartowie podinsp. Jacek Mioduchowski jadąc samochodem zauważył leżącego na poboczu drogi mężczyznę. Obok niego leżał rower.

Policjant natychmiast zainteresował się losem leżącego. Młody cyklista był nieprzytomny, jednak oddychał i nie miał widocznych obrażeń. Nic też nie wskazywało aby był pijany.

Z pomocą przypadkowych rowerzystów policjant udzielił pomocy młodemu człowiekowi i wezwał pogotowie. Już pierwsze badania wykazały, że cyklista jest wycieńczony i ma objawy odwodnienia organizmu. Wstępne diagnozy zostały potwierdzone przez szczegółowe badania w szpitalu, gdzie trafił młody człowiek. Jak ocenili ratownicy, stan 24-latka był bardzo poważny i zagrażał jego życiu.

Reklama

Jak się okazało, 24-latek z województwa mazowieckiego tego dnia przyjechał rowerem nad jezioro Firlej. Po krótkim pobycie nad wodę, ruszył z powrotem. Zaczął jednak słabnąć, chciał odpocząć na poboczu drogi i wtedy stracił przytomność.

Nie wiadomo jak długo młody człowiek bez przytomności leżał na poboczu drogi. Mimo, że tą trasą przejeżdżają ogromne ilości samochodów, nikt nie zainteresował się losem mężczyzny. Pomocy udzielił mu dopiero policjant.

INTERIA.PL/Policja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy