Kupmy mu jakieś pióro albo obraz, czyli jak się buduje drogi
Warszawski sąd powinien w ciągu kilkunastu dni wyznaczyć termin pierwszej rozprawy w sprawie podejrzeń o zmowy cenowe przy budowie kilku odcinków polskich dróg.
To sprawa sprzed kilku lat, ale stało się o niej głośno niedawno, kiedy Komisja Europejska wstrzymała finansowanie inwestycji drogowych. A później poznaliśmy stenogramy z kilku rozmów...
Jak wyglądało ustawianie przetargów, mogliśmy się dowiedzieć dzięki publikacjom na portalu "Forbesa". Magazyn opublikował między innymi stenogram rozmowy, jaką w kwietniu 2009 roku przeprowadziło dwóch szefów mazowieckich firm - Przedsiębiorstwa Budowy Dróg i Mostów z Mińska Mazowieckiego oraz Przedsiębiorstwa Robót Drogowych Regionalne Drogi Podlaskie z Siedlec. Naradzali się w sprawie prezentu imieninowego dla dyrektora warszawskiego oddziału GDDKiA:
- No wiesz, ja bym mógł jak co roku dołożyć tam. Tak pół na pół. Tak, jak żeśmy zawsze robili.
- My mu zawsze kupowaliśmy obrazy. Kossaka, bo on lubił Kossaka. Teraz takie obrazy Kossaka tak podrożały... To, co kosztowało kiedyś 15 tysięcy, teraz kosztuje 50. Wiesz ja jutro spróbuję pojeździć po Warszawie. Dobra, coś się kupi.
- Ewentualnie, jak byś coś tam wybadał... To nie musi być pewnie obraz, może coś, k..., może coś tak... no ja nie wiem, k..., jakaś rzeźba może, jakaś.
(...)
- Leszek, a może kupić mu jakieś pióro? Takie wiesz, powyżej 10 tysięcy?
- No można. No jeśli wiesz... w takiej cenie jest... to musi już powyżej dychy być.
- No, takie są. To wiesz, to i łatwiej by było wtedy i na fakturę wziąć, nie?
- No, no. Dobra, dobra.
Posłuchaj inscenizacji przygotowanej przez dziennikarzy RMF:
.
Co na to politycy?
- Kilometr autostrady w Polsce jest droższy niż chociażby w Niemczech czy w Czechach. To pokazuje, że mogliśmy mieć tych dróg więcej, a mamy mniej. To jest cena, którą wszyscy za to ponosimy - mówi Jacek Sasin z PiS.
Koalicja powtarza zaś, że nie ma ryzyka utraty wstrzymanych przez Unię Europejską pieniędzy na drogi.
Jacek Protasiewicz z Platformy podkreśla też, że zmowy cenowe zdarzają się wszędzie, ale w Polsce się nie opłacają. - Firmy umawiały się na trzy przetargi, a udało się im tylko w jednym. I do tego zostali jeszcze nakryci przez policję i służby specjalne. Okazuje się, że w Polsce zmowy cenowe nie są opłacalnym biznesem - przekonuje.
- Potrzebne są nowe regulacje prawne w Polsce i całej Unii Europejskiej - ocenia Stanisław Żelichowski z koalicyjnego PSL. - Jak najszybciej musimy się nad tym pochylić. Nie możemy dopuścić do tego, że ileś tam inwestycji oddamy w rodzaju Modlina, gdzie wygra najtańsza firma i zrobi to, co się robi. Teraz już nas na to nie stać. Jesteśmy za biednym państwem, żeby mieć takie wpadki - podkreśla.