Kupił w komisie peugeota. Spalił się tego samego dnia

35-latek podczas jazdy samochodem marki Peugeot poczuł swąd spalenizny i zobaczył wydobywające się z komory silnika kłęby dymu. Na szczęście kierowca zdążył opuścić pojazd.

Do zdarzenia doszło we wtorek w miejscowości Zakrzów (woj. lubelskie). Kierowca Peugeota 307 zauważył, że z komory silnika jego samochody wydobywa się dym i ogień. Mężczyzna zdążył się zatrzymać i wysiąść z auta, po czym  wezwał pomoc. Na miejsce przyjechali policjanci i strażacy, którzy ugasili płonące auto, zniszczenia są jednak tak duże, że Peugeot nadaje się tylko na złom.

Jak ustalili policjanci, 35-latek z Łęcznej niedługo cieszył się ze swojego auta. Samochód kupił bowiem... tego samego dnia w jednym z komisów w Puławach. Policjanci z udziałem biegłego sprawdzą stan auta i ustalą, czy stan w jakim zostało sprzedane, nie zagrażał życiu mężczyzny.

Reklama

O płonących Peugeotach 307 głośno zrobiło się w 2005 roku. Przypadków było coraz więcej, auta potrafiły stanąć w ogniu nawet podczas postoju. Producent jako winowajcę wytypował moduł elektrycznego wspomagania kierownicy, ogłoszono akcję nawrotową, która jednak nie wyeliminowała przypadków samozapłonu. Zrobiła to dopiero kolejna, większa akcja nawrotowa, w ramach której wymieniano pompę ABS-u.

Jeśli samochód nie został poddany akcji naprawczej, to mógł się po prostu zapalić.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy