Krwawe porachunki. W akcji taksówkarz i uberowiec
Oprac.: Mirosław Domagała
Wydawałoby się, że po uregulowaniu prawnym przewozów osób stosunki między taksówkarzami a kierowcami Ubera czy Bolta ulegną poprawie. Nic bardziej mylnego - sytuacja jest nadal napięta, o czym świadczą krwawe porachunki, do których doszło na ulicach Warszawy.
Do tych mrożących krew w żyłach scen doszło w w sobotnią noc na ulicy Nowowiejskiej. Ulicą pędził Opel, którego goniła taksówka. W pewnym momencie, na wysokości Politechniki rozpędzony Opel wjechał z impetem na tory tramwajowe i utknął na torowisku. Tuż za nim zatrzymała się taksówka. Kierowca Opla zaczął uciekać na piechotę, a taksówkarz ruszył w pościg. Kierowca taksówki miał zakrwawioną głowę i ręce.
Na miejsce zaczęły się zjeżdżać inne taksówki, które zablokowały ulicę. Całą akcję zaobserwował patrol Straży Miejskiej, który natychmiast zareagował. Strażnicy złapali uciekiniera, którym okazał się 38-letni Gruzin. Strażnicy dowiedzieli się, że jest on kierowcą Ubera i sprawcą pobicia taksówkarza. "Z wyjaśnień kierowcy taksówki wynikało, że został on pobity przez obcokrajowca jakimś metalowym przedmiotem" - przekazał Jerzy Jabraszko ze Straży Miejskiej. Zdarzenie potwierdza śródmiejska policja, która precyzuje, że była to metalowa rurka.
Strażnicy udzielili zakrwawionemu taksówkarzowi pierwszej pomocy i wezwali pogotowie. "Po zbadaniu przez medyków okazało się, że poszkodowany nie wymaga hospitalizacji, założono mu tylko opatrunki. Ujęty przez strażników sprawca pobicia został przekazany policji" - powiedział Jabraszko. "Obydwaj mężczyźni byli trzeźwi" - przekazali śródmiejscy policjanci dodając, że poszkodowany nie zdecydował się na złożenie zawiadomienia w tej sprawie.***