Kradli auta, by sobie pojeździć. Rozbite porzucali
Policyjny pies tropiący doprowadził policjantów z Dynowa (Podkarpackie) do dwóch mężczyzn podejrzanych o kradzież trzech samochodów z prywatnych posesji, którymi jeździli po okolicy, a później porzucali. Jedno auto rozbili, a dwa uszkodzili.
Jak poinformowała w poniedziałek podkarpacka policja, funkcjonariusze z Dynowa wyjaśniali okoliczności kradzieży citroena z jednej posesji w powiecie rzeszowskim. Kilka dni później została zgłoszona kradzież audi A4 w innej miejscowości. W tym czasie został odnaleziony porzucony volkswagen, który - jak się okazało - także został skradziony z prywatnej posesji.
Okazało się, że właściciel volkswagena zorientował się, że został okradziony dopiero, gdy przyjechali do niego policjanci.
"Przypomniał sobie, że dzień wcześniej przyjechało do niego dwóch młodych mężczyzn białym audi A4, pożyczyć klucz do śrub. W tym czasie jeden z nich oglądał stojącego na posesji volkswagena. Pokrzywdzony znał z widzenia jednego z mężczyzn" - podała na stronie podkarpacka policja.
Policyjny pies podjął trop przy porzuconym volkswagenie i doprowadził policję do domu podejrzanego 19-letniego mężczyzny. Niedługo później został zatrzymany jego rok młodszy kolega.
Obaj mężczyźni zostali zatrzymani, a policja odnalazła wszystkie skradzione auta.
Według ustaleń policji, pierwszym skradzionym autem, czyli citroenem, sprawcy jeżdżąc po okolicy doprowadzili do jego dachowania, po czym porzucili rozbite auto i uciekli. Dwa kolejne samochody uszkodzili i także porzucili.
"Kradzieże samochodów ułatwiła podejrzanym nieostrożność właścicieli. Auta stały na posesjach niezamknięte, z kluczykami w stacyjkach" - przekazała policja.
Podejrzani w czasie przesłuchania przyznali się do zarzucanych im czynów i usłyszeli trzy zarzuty kradzieży. Grozi im kara do 5 lat pozbawienia wolności.