Kobieta zginęła na przejściu. Potrącił ją miejski autobus

43-letnia kobieta została śmiertelnie potrącona na przejściu dla pieszych w Poznaniu przez kierującą miejskim autobusem.

Kierująca pojazdem była trzeźwa. Trwa ustalanie okoliczności wypadku.

Zdarzenie miało miejsce we wtorek rano na ul. Zgoda na poznańskim Górczynie.

Jak przekazała mł. asp. Marta Mróz z poznańskiej policji, "po godz. 7. wpłynęło do nas zawiadomienie, że doszło do takiego wypadku drogowego; do potrącenia pieszej przez kierującą autobusem linii nr 193".

Dodała, że ze wstępnych ustaleń policjantów, który nadal są na miejscu zdarzenia wynika, że "do potrącenia doszło na pasach".

"Kierująca autobusem została przebadana na zawartość alkoholu; badanie wykazało, że była trzeźwa. Niestety potrąconej kobiety nie udało się uratować, miała 43-lata. Pomoc została jej udzielona natychmiast; była prowadzona reanimacja, która niestety się nie powiodła" - zaznaczyła Mróz.

Reklama

W Polsce obowiązuje złe prawo

1 czerwca 2021 roku weszły w życie przepisy, które przyznały pierwszeństwo pieszym "wchodzącym na przejście". Piesi zyskali pierwszeństwo zarówno przed samochodami osobowymi, jak i 40-tonowymi ciężarówkami, a także autobusami, które podczas gwałtownego hamowania narażają na upadek przewożonych pasażerów, którzy przecież nie mają pasów. By sprawę skomplikować, piesi nie zyskali pierwszeństwa przed trawmajami.

Największy problem polega jednak na tym, że w polskim prawodawstwie nie znajdziemy definicji "wchodzenia na przejście". Jeszcze w wakacje ministerstwo infrastruktury, ustami swojego rzecznika twierdziło, że pieszy "wchodzący" na przejście to pieszy, który faktycznie tę czynność wykonuje, a nie stoi przed przejściem. Jest to zresztą zgodne z logiką - pieszy wchodzący (a więc poruszający się) nie może być pieszym jednocześnie stojącym.

Następnie pojawiły się jednak, rozsiewane głównie przez różnego rodzaju samozwańczych ekspertów ruchu drogowego, a także miejskich aktywistów, interpretacje mówiące, że pieszy stojący obok przejścia automatycznie staje się pieszym wchodzącym. Ta interpretacja została została wzmocniona przez policjantów, którzy za niemal każde potrącenie na przejściu automatycznie zaczęli winić kierowcę. W efekcie wielu pieszych po prostu wchodzi na przejście, oddając swoje życie w ręce kierowców i nie biorąc pod uwagę np. drogi hamowania samochodu. Czasem, jak w Poznaniu, kończy się to tragicznie...

Jednym słowem nowe przepisy są skrajnie złe, powodując bałagan prawny. Są niejednoznaczne i wymagają interpretacji, co jest absurdalne. Ten bałagan został zresztą pogłębiony wyższymi mandatami za wykroczenia wobec pieszych. Co gorsza, jak poinformował Interię rzecznik ministerstwa infrastruktury Szymon Huptyś, nie są prowadzone żadne prace, które miałyby uregulować obecną sytuację.

Warto na koniec dodać, że utrzymano przepis, który zakazuje pieszemu wchodzenia na jezdnię tuż przed nadjeżdżający pojazd, w tym również na przejściu dla pieszych. Dodatkowo pieszy wchodzący na przejście ma zachować szczególną ostrożność, nie wolno mu również korzystać ze smartfonów czy innych urządzeń rozpraszających uwagę.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama