Kierowcy jak przestępcy. W ministerstwie nie widzą problemu...

Z początkiem stycznia, gdy w życie weszły znowelizowane przepisy dotyczące kontroli stanu liczników samochodowych, lokalne media donosiły o zatrzymaniach pojazdów z rekordowymi "nieścisłościami".

Problem w tym, że w wielu przypadkach nie był to efekt przestępstwa lecz - zupełnie prawidłowego - działania liczników, które automatycznie zerują się po osiągnięciu danego przebiegu. W konsekwencji takich sytuacji wielu zmotoryzowanych doświadczyło poważnych nieprzyjemności - z odholowaniem pojazdu na parking depozytowy włącznie.

Na problem zwrócił ostatnio uwagę poseł Konrad Frysztak (KO), który skierował w tej sprawie interpelację do ministerstw infrastruktury i sprawiedliwości.

"Chodzi tu o sytuacje związane z niektórymi markami samochodów, w których po przejechaniu określonej liczby kilometrów dochodzi do wyzerowania drogomierzy, co jest normalnym procesem przewidzianym przez producenta. Do takich sytuacji ma dochodzić np. Iveco Daily z roczników 2006 i 2008, Volkswagenie Golfie (wersja III) oraz Fiacie Ducato, ale także w dużych autach dostawczych. Po wyzerowaniu drogomierzy m.in. w tych autach, gdy dojdzie do kontroli i sprawdzenia stanu licznika w Centrum Ewidencji Pojazdów wszczynane jest postępowanie, które wiąże się z problemami dla właścicieli, którzy nie popełnili żadnego przestępstwa" - zauważa parlamentarzysta.

Reklama

Do tej pory na poselską interpelację odpowiedziało jedynie Ministerstwo Sprawiedliwości. Niestety - stanowisko resortu nie napawa optymizmem.

W dokumencie sygnowanym przez Marcina Warchoła - Sekretarza Stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości - czytamy m.in., że "kwestia samoczynnego/automatycznego zerowania się drogomierzy po osiągnięciu przez drogomierz wartości ustalonej przez producenta była przedmiotem analizy w trakcie prac legislacyjnych nad opisaną na wstępie nowelizacją". Przedstawiciel MI zauważa też, że zjawisko nie jest nowe i od dłuższego czasu mierzą się z nim nie tylko diagności czy policjanci, ale też np. zwykli obywatele korzystający z serwisu "historiapojazdu.gov.pl".

"W tym kontekście nowo przyznane uprawnienia określonych organów do weryfikacji stanu drogomierza podczas kontroli drogowej pojazdu, podczas której to kontroli może zostać ujawniony fakt wykasowania lub wyzerowania się drogomierza (i zliczania przebiegu niejako "od początku"), a tym samym ujawniona może zostać znacząca różnica pomiędzy ostatnią znaną wartością drogomierza widniejącą w systemie (np. z daty corocznego przeglądu technicznego lub wcześniejszej kontroli) a aktualną wartością, obligują organy ścigania do wyjaśnienia rozbieżności w ramach już obowiązujących procedur, na ogólnych zasadach" - wyjaśnia Warchoł.

Dodaje jednak że - uwaga - "Do Ministerstwa Sprawiedliwości nie wpłynęły jednak żadne informacje, czy to od organów i podmiotów mających określone kompetencje i obowiązki w zakresie kontroli i wykrywania przestępstw i wykroczeń, czy to od przedstawicieli branży motoryzacyjnej lub obywateli o problemach związanych z wyjaśnianiem ewentualnych wątpliwości, których przyczyną byłoby automatyczne zerowanie się drogomierza pojazdu".

"Z uwagi na powyższe, jako że samoczynny powrót drogomierza do wartości początkowych po przekroczeniu wartości ustalonej przez producenta nie wyczerpywał znamion żadnego czynu zabronionego ani przed wejściem opisanej nowelizacji w życie, ani obecnie, nie zostały przewidziane żadne "rekompensaty" dla kierowców i właścicieli pojazdów, którzy mieli by być "niesłusznie posądzeni" o ingerencję we wskazania drogomierza. Brak jest bowiem jakichkolwiek informacji (czy to z Komendy Głównej Policji, czy to z Prokuratury Krajowej, czy z sądów), by uprawnione organy kierowały do sądu akty oskarżenia z art. 306a k.k. w sytuacji gdy w sprawie doszło do samoczynnego zerowania drogomierza. Brak również informacji, by w takiej sprawie zapadł jakiś wyrok skazujący. - dodał Warchoł.

Od redakcji:

Problem w tym, że w sytuacji kontroli, w wyniku której ujawniona zostanie duża rozbieżność miedzy danymi w Centralnej Ewidencji Pojazdów a wskazaniem drogomierza, mamy do czynienia z podejrzeniem dokonania przestępstwa. Policjant drogówki przekazuje wówczas sprawę do wydziału dochodzeniowo-śledczego, który zajmuje się jej dalszym wyjaśnianiem. Nawet jeśli funkcjonariusz da wiarę naszym wyjaśnieniom i nie zdecyduje się na zabezpieczenie pojazdu (odholowanie na parking depozytowy), będzie musiał sporządzić stosowną dokumentację dotyczącą zdarzenia. Z informacji spływających do naszej redakcji wynika, że dla kierowcy oznacza to przynajmniej godzinną przerwę w podróży i konieczność stawienia się do komendy celem złożenia wyjaśnień. W zdecydowanej większości przypadków dla właścicieli pojazdów wiąże się to z koniecznością poświęcenia dnia urlopu.

Oczywiście rozwiązanie tej kwestii nie jest sprawą łatwą, niemniej nic nie stoi na przeszkodzie, by podejść do problemu systemowo. Przykładowo - można chociażby zobligować kierowców do zgłoszenia "wyzerowania" licznika diagnoście w terminie do 30 dni od daty zaistnienia takiej sytuacji. Wówczas właściciel auta mógłby załatwić sprawę w dogodnym dla siebie czasie, a zaświadczenie z SKP chroniłoby go przed przykrymi konsekwencjami wynikającymi z kontroli drogowej.

Paweł Rygas

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy