Kierowca karetki z Puszczykowa z zarzutami

Zarzuty spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym i sprowadzenia niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym przedstawiła prokuratura kierowcy karetki pogotowia w którą w podpoznańskim Puszczykowie uderzył pociąg - poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.

Mężczyzna nie przyznaje się do winy. Grozi mu kara do pięciu lat więzienia. Śledztwo w sprawie zdarzenia zmierza ku końcowi.

Do wypadku na przejeździe kolejowym w podpoznańskim Puszczykowie doszło na początku kwietnia. W karetkę pogotowia, która utknęła na torach między opuszczonymi rogatkami, uderzył pociąg. Zginął 30-letni lekarz i 42-letni ratownik medyczny. Kierowca karetki z poważnymi obrażeniami trafił do szpitala.

Śledztwo w sprawie wypadku prowadzi Prokuratura Rejonowa Poznań-Wilda. Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu prok. Michał Smętkowski powiedział PAP w poniedziałek, że przesłuchanie kierowcy karetki odbyło się w miniony piątek w jednym z poznańskich szpitali. Wcześniej zgodę na prokuratorskie czynności z udziałem poszkodowanego w wypadku musieli wydać lekarze.

Reklama

"Ponieważ uzyskaliśmy informację, że na początku tego tygodnia pacjent opuści szpital, prokurator udał się na miejsce, przedstawił mężczyźnie zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym i jednocześnie sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym. Podejrzany nie przyznał się do tego czynu i odmówił składania wyjaśnień" - powiedział rzecznik.

Jak dodał, mężczyźnie zatrzymano prawo jazdy. Śledztwo zmierza ku końcowi.

"Przesłuchani zostali świadkowie, zabezpieczono monitoring, mamy zgromadzone dokumenty, niebawem postępowanie zostanie zakończone - chyba żeby podejrzany zmienił zdanie i jednak chciał składać wyjaśnienia" - powiedział.

Prokuratora weryfikuje również sprawę upublicznienia nagrań z kamer monitoringu, na których widać moment zderzenia karetki z pociągiem. Śledczy sprawdzają również, w jaki sposób do Internetu trafiły zdjęcia ofiar wypadku.

Jeszcze w ubiegłym tygodniu szpital, w którym przebywa kierowca i w którym przeszedł operację miednicy informował, że "stan ogólny pacjenta jest dobry", ale po opuszczeniu lecznicy czeka go długotrwała rehabilitacja.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy