Miał 40 sekund, by wyłamać rogatkę. Czemu tego nie zrobił?
Prokuratura w Poznaniu wszczęła w czwartek śledztwo w sprawie środowego zderzenia karetki pogotowia z pociągiem na przejeździe kolejowym w podpoznańskim Puszczykowie. W wypadku zginęły dwie osoby, trzecia jest ranna.
Karetką podróżował trzyosobowy zespół z Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Poznaniu. Z ustaleń policji wynika, że w chwili zderzenia samochód stał na torach pomiędzy opuszczonymi rogatkami.
Jak wynika z nagrań monitoringu i relacji świadków karetka wjechał na przejazd, gdy jedna z zapór była już opuszczona. Gdy chwilę później zamknęła się druga, samochód utknął na torach. W takiej sytuacji należy wyłamać rogatkę i zjechać z torów - można to zrobić nawet ręką, nie uszkadzając samochodu. Jednak kierowca karetki zamiast to uczynić, zaczął manewrować, próbując ustawić auto równolegle do torów.
I to mu się udało. Z zapisu wideo wynika, że pociąg Intercity relacji Katowice - Gdynia, który nadjechał po około 40 sekundach, uderzył w karetkę czołowo.
W wypadku zginęły dwie osoby: lekarz i ratownik medyczny. Kierowca ambulansu został przetransportowany do szpitala w Puszczykowie. Jego stan jest ciężki. Przeszedł operację, jest w stanie stabilnym, w śpiączce farmakologicznej.
Jak poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu prok. Michał Smętkowski, postępowanie prowadzone jest ws. wypadku ze skutkiem śmiertelnym, w wyniku którego zginęły dwie osoby oraz spowodowania bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym.
Za takie czyny grozi od pół roku do ośmiu lat pozbawienia wolności.
W środę na miejscu zdarzenia prowadzone były oględziny z udziałem biegłego z zakładu medycyny sądowej. Zabezpieczony został monitoring na stacji oraz nagranie z rejestratora lokomotywy. Prok. Smętkowski powiedział, że przesłuchano już część świadków. Na poniedziałek zaplanowana jest sekcja zwłok śmiertelnych ofiar zdarzenia.
Na razie nie wiadomo, kiedy będzie można przeprowadzić czynności z udziałem kierowcy karetki; mężczyzna przebywa w szpitalu, jest po operacji i jest w stanie śpiączki farmakologicznej. Jak informowała w czwartek rzeczniczka prasowa Szpitala im. prof. S.T. Dąbrowskiego w Puszczykowie Marzena Rutkowska-Kalisz, stan poszkodowanego jest ciężki.