Jest reakcja GDKKiA na przerwanie największych budów

Jeżeli prace nie ruszą 15 marca, będziemy wyciągać konsekwencje – tak Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad odpowiada koncernom, które przerywają roboty na polskich drogach, żądają więcej pieniędzy i grożą zerwaniem kontraktów.

Firmy tłumaczą, że ceny materiałów podskoczyły tak bardzo, że może grozić im bankructwo. Chodzi o takich gigantów jak Salini oraz Pizzarotti z Włoch. Zagrożonych jest co najmniej kilkanaście odcinków dróg, które koncerny budowały w Polsce.

Stanowisko GDDKiA jest jasne. Żaden koncern nie mogą żądać dodatkowych pieniędzy, bo to niezgodne z kontraktem - tłumaczy rzecznik GDDKiA Jan Krynicki. Podpisując umowę brał pod uwagę ewentualne ryzyko kosztów pracy, czy materiałów. Teraz to ryzyko musi zrealizować - dodaje. Zdaniem rzecznika, żądania zagranicznych koncernów mogą być próbą testowania strony polskiej.

Reklama

Ryzyko, że inwestycje zostaną wstrzymane jest duże. Koncerny mogą dojść do wniosku, że bardziej opłaca im się zapłacić wysokie kary za zerwanie umowy, niż budować dalej i tracić więcej pieniędzy.

Jak nieoficjalnie ustalił reporter RMF FM, jak na razie, włoskie koncerny po 15 marca nie zamierzają wznawiać robót na polskich drogach.

Zagrożone inwestycje?

W sumie może chodzić o co najmniej kilkanaście odcinków dróg, m.in. obwodnicę Częstochowy, Zakopiankę - obwodnicę Rabki-Zdrój, trasę S7 w Jędrzejowie i S3 w Polkowicach. To inwestycje prowadzone m.in. przez Salini. Podobne problemy ma też co najmniej kilka innych koncernów. 

Na tym kłopoty się nie kończą. Na niektórych odcinkach są nawet roczne opóźnienia. Prace, zgodnie z umowami, mogły teraz zostać czasowo przerwane ze względu na okres zimowy. I choć pogoda sprzyja, to wykonawcy korzystają z tak zwanego "okna" w kontraktach, by nie tracić więcej pieniędzy. "Okno" trwa do 15 marca.


RMF FM
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy