Jechał busem z „pasażerem” na dachu

Niecodzienny widok czekał w niedzielny wieczór na mieszkańców Lubartowa. Kierowca busa wiózł przez kilka ulic mężczyznę, który leżał na….dachu jego auta. Okazało się, że gdy kierowca przepuszczał pieszych na przejściu, intruz wskoczył na maskę Mercedesa, zniszczył szybę, a potem wszedł na dach i nie chciał zejść.

Do tej niespotykanej sytuacji doszło w Lubartowie. Na ulicy Powstańców Warszawy kierujący Mercedesem Vito zatrzymał się przed przejściem, aby przepuścić pieszych. W tym momencie na maskę jego busa wskoczył nieznany mężczyzna, który wcześniej szedł jezdnią. Nieznajomy uderzył w przednią szybę auta uszkadzając ją, a potem, jak gdyby nigdy nic, wszedł na dach samochodu.

Kierowca zadzwonił na numer alarmowy informując o tym zdarzeniu. Zapewne w obawie o własne zdrowie, nie wysiadł z pojazdu, tylko od razu skierował się do lubartowskiej komendy policji, która mieści się kilka ulic dalej. Przez całą drogę jechał z intruzem na dachu.

Reklama

Sprawca tej "ekstremalnej jazdy" został zatrzymany. Okazał się nim 30-letni mieszkaniec powiatu lubartowskiego. Mężczyzna został osadzony w policyjnym areszcie.

Podczas przesłuchania 30-latek przyznał mundurowym, że nie pamięta dokładnego przebiegu tego zdarzenia i nie wie, co nim kierowało. Usłyszał zarzut zniszczenia mienia. Straty właściciela busa zostały oszacowane na ponad 6 tysięcy złotych.

30-latkowi grozi teraz kara nawet do 5 lat pozbawienia wolności.

***

INTERIA.PL/Policja
Dowiedz się więcej na temat: Polskie drogi | policja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy