Jak zaskarbić sobie sympatię wkurzonych kierowców? Prokuratorem?
Mamy jedne z najdroższych autostrad świata, a biorąc pod uwagę zamożność Polaków - z pewnością najdroższe. Za przejazd samochodem osobowym 150-kilometrowym odcinkiem między Koninem a Nowym Tomyślem trzeba zapłacić obecnie 60 zł, czyli równowartość około 14,5 euro. Winieta uprawniająca do korzystania przez 10 dni ze wszystkich autostrad w Austrii kosztuje 9 euro. Naprawdę należy mieć duże poczucie wisielczego humoru, by chwalić ostatnią podwyżkę opłat na A2, argumentując, że zaokrąglenie w górę opłat usprawni obsługę na bramkach, bo zwolni z konieczności wydawania kilkuzłotowej reszty...
Jak zaskarbić sobie sympatię wkurzonych kierowców? Przez zapowiedź wszczęcia prokuratorskiego dochodzenia, które ma wyjaśnić, kto i dlaczego podpisał umowy koncesyjne, pozwalające na swobodne podnoszenie cen za przejazd autostradami. Tak właśnie uczynił minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro. Zresztą nie on pierwszy wystąpił z podobną inicjatywą. Jesteśmy jednak jakoś dziwnie pewni, że jak zwykle skończy się na potrząsaniu szabelką...
Na bezsilność państwa wskazują odpowiedzi na interpelacje poselskie w sprawie umowy ze spółkami Autostrada Wielkopolska SA oraz Stalexport Autostrada Małopolska SA, zarządzającymi znaczną częścią autostrady A2 (AWSA) i odcinkiem Kraków - Katowice (SAM).
"Umowa przewiduje, że koncesjonariusz ma prawo do swobodnego podnoszenia i obniżania stawek opłat za przejazdy wedle własnego uznania. Ponadto koncesjonariuszowi przysługuje prawo do dążenia do maksymalizacji przychodów z eksploatacji. Umowa przewiduje także, że w zakresie przewidzianym w rozporządzeniu w sprawie opłat za przejazd do zmiany stawek opłat za przejazd wymagana będzie zgoda Generalnego Dyrektora Dróg Krajowych i Autostrad. Rozporządzenie w tym zakresie odsyła jednak do Umowy czyli do ww. przepisu, nie dając w zakresie uzgadniania stawek GDDKiA kompetencji do możliwości zanegowania działań koncesjonariusza. (...) Wskazać należy, że obowiązująca stawka jest mniejsza od maksymalnej stawki przewidzianej w Umowie. Stwierdzić należy, że AWSA posiada uprawnienie do zmiany stawki opłat a rolą GDDKiA jest zaopiniowanie takiej zmiany. Wskazać jednak należy, że zarówno Ministerstwo jak i GDDKiA mimo, iż nie podzielają prowadzonej przez spółkę polityki poboru opłat i nie zgadzają się ze sposobem określania przez AWSA stawki maksymalizującej przychód dla pojazdów, nie mają prawnej możliwości jej zablokowania.
Działania koncesjonariusza zarządzającego odcinkiem autostrady A4 Katowice - Kraków, tj. Stalexport Autostrada Małopolska S.A. (zwany dalej: "SAM") w zakresie kształtowania polityki taryfowej na odcinku autostrady A4 Katowice - Kraków nie naruszają obowiązującego prawa ani nie przekraczają uprawnień wynikających z Umowy Koncesyjnej. Zgodnie z jej konstrukcją opłaty za przejazd stanowią przychód koncesjonariusza i podstawowe źródło służące obsłudze projektu. Ponadto ryzyko popytu (ruchu) na tym odcinku ponosi wyłącznie partner prywatny. Konsekwencją tego jest prawo koncesjonariusza do kształtowania wysokości opłat za przejazd w granicach określonych prawem oraz zapisami Umowy.
Minister Infrastruktury oraz GDDKiA nie popierają polityki SAM, jednakże nawet negatywna opinia GDDKiA nie daje prawnej możliwości zablokowania decyzji o podniesieniu opłat bez konsekwencji dla strony publicznej - zablokowanie podniesienia stawek oznaczałoby możliwość wystąpienia przez spółkę z roszczeniami o odszkodowanie" - czytamy w dokumencie podpisanym przez ministra infrastruktury Krzysztofa Adamczyka.
A zatem: zarządcy autostrad działają zgodnie z prawem, więc choć ministerstwu, podobnie jak kierowcom, nie podoba się ich postępowanie, ma związane ręce. Czy w tej sytuacji prokuratorskie śledztwo może przynieść jakieś konkretne rezultaty? Czy uda się udowodnić komukolwiek popełnienie przestępstwa? Umowy były podpisywane dawno i później wielokrotnie aneksowane. Do tego pozostają tajne, bowiem na ujawnienie ich treści nie pozwalają sądy. Pamiętajmy również, w jakich warunkach je zawierano. "Decyzja o takim modelu realizacji A4 była podjęta w latach 90-tych (podobnie jak dotycząca A2, odcinka Nowy Tomyśl - Konin) w celu umożliwienia budowy nowych autostrad przy braku środków budżetowych oraz unijnych" - pisze minister Adamczyk w odpowiedzi na wspomnianą interpelację.
No właśnie. Państwo, wiedząc, jakie są oczekiwania społeczne, chciało mieć autostrady, ale nie miało ich za co budować. Wpadło zatem na sprytny, wydawałoby się, pomysł, by powierzyć to zadanie prywatnym firmom. W zamian za wzięcie na siebie ciężaru unowocześnienia najważniejszych szlaków komunikacyjnych w kraju otrzymały one prawo do czerpania zysków z ich późniejszej eksploatacji. Czy podpisanie niekorzystnych z dzisiejszego punktu widzenia umów wynikało z pewnej naiwności rządzących, rachuby politycznej, czy nacisku lobbystów lub było wynikiem korupcji? Po tylu latach będzie bardzo trudno znaleźć popartą twardymi dowodami odpowiedź na to pytanie.