Grożą mu 2 lata więzienia. "Wpadł" przez brak tylnego światła

Warszawski patrol zatrzymał kierowcę ze względu na dwa błahe wykroczenia. Podczas kontroli okazało się jednak, że ma on znacznie więcej na sumieniu.

Tuż po godzinie 19:00 na ulicy Mozarta policjanci zauważyli samochód, z niedziałającym tylnym, prawym światłem. Poza tym kierujący trzymał telefon przy uchu i rozmawiał. Kiedy funkcjonariusze zatrzymali do kontroli 29-latka ten powiedział, że nie posiada w ogóle uprawnień na kierowanie pojazdów i nigdy ich nie posiadał.

Mundurowi sprawdzając kierowcę w policyjnej bazie danych ustalili ponadto, że ma sądowy zakaz prowadzenia pojazdów. W związku z tym, że Marcin K. popełnił przestępstwo został zatrzymany i przewieziony do mokotowskiej komendy policji. Po wykonaniu czynności wrócił do domu. Teraz w jego sprawie decyzję podejmie sąd, który może go skazać nawet na 2 lata więzienia.

Reklama
Policja/Interia.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy