Głupi błąd, a konsekwencje mogły być wielkie

Do groźnie wyglądającego wypadku doszło w Izbicy (woj. lubelskie). Kierowca Hondy Civic zbyt szybko wszedł w ostry zakręt i samochód został wyniesiony na zewnętrzy pas, gdzie uderzył w jadącą z przeciwnej strony skodę.

Skodą kierował 31-letni mężczyzna, który widząc zagrożenie zjechał w prawo. Nie udało mu się całkowicie uniknąć zderzenia, ale przynajmniej nie doszło do niego czołowo.

W skodzie oprócz kierowcy znajdowało się dwóch pasażerów, w tym kobieta w zaawansowanej ciąży. Obydwoje zostali przewiezieni do szpitala. Na szczęście, po badaniach okazało się, iż obrażenia jakie odnieśli nie były groźne.

Obydwaj kierujący byli trzeźwi.  

Z uwagi na to, iż kierowca hondy, 35-letni mieszkaniec Chełma, stworzył realne zagrożenie zdrowia i życia uczestników zdarzenia, policjanci zatrzymali mu prawo jazdy i skierowali sprawę do sądu.

Reklama

Mężczyzna nie tylko nie dostosował prędkości do warunków jazdy, ale również wykazał braki w technice prowadzenia. Gdy samochód wpada w poślizg podsterowny (tzn. "puściła" przednia oś i samochód zaczął wyjeżdżać z zakrętu przodem), najgorsze co można zrobić to "dokręcić" kierownicę do wewnętrznej zakrętu, a tak właśnie postąpił kierowca hondy. To jest zachowanie intuicyjne, ale jego efektem jest brak możliwości odzyskania przyczepności (mocno skręcone koła po prostu płużą, a samochód po stycznej wypada z zakrętu).

Prawidłowa reakcja w tej sytuacji to hamowanie i wyprostowanie kół, a następnie ponowne skręcenie. Utrata prędkości przy mniejszym kącie skręcenia dają szansę na to, że koła złapią przyczepność, a samochód wróci na tor jazdy.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy