"Dzięki" nowym przepisom nie da się budować dróg?

Przedsiębiorcy branży drogowej apelują do Senatu o zmianę jednego z przepisów ustawy o zamówieniach publicznych, którą Sejm znowelizował przed dwoma tygodniami. Chodzi o możliwość wykluczania z przetargów firm, na które przy innych kontraktach nałożono kary.

Jak mówił we wtorek na konferencji prasowej prezes Polskiego Związków Pracodawców Budownictwa Marek Michałowski, przyjęta przez Sejm zmiana pogłębia na korzyść publicznego inwestora nierównowagę w relacjach z wykonawcą kontraktu. Michałowski podkreślał, że dopisany do ustawy punkt zdejmuje z inwestora kolejne obowiązki, a wykonawców zmusza wręcz, by działali na swoją szkodę, realizując nieopłacalne dla nich kontrakty.

Dotychczas odpowiedni zapis Prawa zamówień publicznych wykluczał z przetargów wykonawców, wobec których w ciągu ostatnich trzech lat zapadła prawomocna decyzja o zerwaniu kontraktu z winy wykonawcy, przy czym wartość niezrealizowanego zamówienia wyniosła co najmniej 5 proc. wartości kontraktu.

Reklama

Przyjęta przez Sejm zmiana mówi, że wyklucza się dodatkowo wykonawców, w przypadku których wyrządzona z ich winy szkoda bądź nałożona na nich kara przekracza 5 proc. kontraktu. Natomiast można wykluczyć wykonawców, wobec których nie ma prawomocnej decyzji, a zerwane zamówienie przekraczało 20 mln euro, jeśli chodzi o wartość robót budowlanych, a 10 mln euro - w przypadku dostaw lub usług.

Jak mówił Michałowski, ten zapis oznacza, że firma, na którą nałożono karę, automatycznie, decyzją urzędnika, trafia na czarną listę i nie może brać udziału w żadnym przetargu publicznym. "Taka decyzja wykańcza firmę, bo dziś inwestor publiczny jest zdecydowanie największy, a branża budowlana żyje dzięki zamówieniom publicznym" - mówił, dodając, że firmy będą miały do wyboru albo "poddać się dyktatowi inwestora albo zgodzić się na karę i zostać praktycznie wyeliminowanym z rynku".

Zwrócił też uwagę na opinię Biura Analiz Sejmowych, według którego zapis ten może być niekonstytucyjny.

Przewodniczący Polskiego Kongresu Drogowego Zbigniew Kotlarek mówił, że nowy przepis stawia wykonawców pod ścianą, dlatego domagają się oni zrównoważenia ryzyk, w sytuacji gdy branża znalazła się w bardzo trudnej sytuacji, a większość kontraktów i tak realizowanych jest w formule "zaprojektuj i buduj", która przerzuca na wykonawcę całość ryzyk.

Prezes Zespołu Doradców Gospodarczych "Tor" Henryk Klimkiewicz zwrócił uwagę, że obecnie w Polsce 90 proc. inwestycji wykonywanych jest według procedury, w której niemal całość ryzyk przyjmuje na siebie wykonawca, bo nie ma innego wyjścia w bardzo trudnej sytuacji. Jak wyjaśnił, wykonawcy biorą obecnie na siebie uzyskanie wszystkich zgód, decyzji administracyjnych, które normalnie powinni zdobywać publiczni inwestorzy.

"Państwowi inwestorzy nie potrafią uporać się z przygotowaniem inwestycji, dlatego założono, że wykonawcy będą skuteczniejsi. Ale nawet najlepsi nie są w stanie pokonać niewydolności administracji terenowej" - podkreślił. Klimkiewicz dodał, że za opóźnienia w uzyskiwaniu tych dokumentów wykonawcy grożą kary, a to z kolei - po nowelizacji ustawy - grozi wykluczeniem ich z przetargów.

Michałowski oświadczył, że branża drogowa oczekuje od Senatu zmiany niekorzystnego dla niej zapisu; zapowiedział też, że branża wystąpi do prezydenta z apelem, by nowelizację zawetował albo co najmniej odesłał do Trybunału Konstytucyjnego. Zapowiedział też, że jeśli ustawa w takiej formie wejdzie w życie, to zostanie zaskarżona przez organizacje branżowe do TK.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy