Dziadek został na MOP-ie. Zapomniała o nim rodzina

Pakując auto przed wakacyjną trasą, zapewne nie raz zdarzyło wam się o czymś zapomnieć. To jednak nic, w porównaniu z wpadką, jaka przytrafiła się pewnej rodzinie wracającej znad morza na Śląsk. Bliscy odjechali z jednego z postojów, zapominając zabrać ze sobą... dziadka!

Policjanci dotarli do rodziny za pomocą... mediów społecznościowych
Policjanci dotarli do rodziny za pomocą... mediów społecznościowychInformacja prasowa (moto)

Nieprawdopodobna historia rozegrała się na podwrocławskim odcinku autostrady A4. Rodzina wracała z wakacji trzema samochodami. Po krótkim postoju i "rozprostowaniu kości" na jednym z MOP-ów, wczasowicze wsiedli z powrotem do pojazdów i kolumna odjechała w kierunku Katowic. Nikt nie spostrzegł jednak, że na parkingu pozostał 60-letni mężczyzna. Pasażerowie każdego z pojazdów byli bowiem przekonani, że dziadek podróżuje innym autem...

Postój miał bardzo krótki charakter, więc wysiadając, 60-latek nie zabrał ze sobą ani portfela, ani telefonu. Nie mógł więc w żaden sposób poinformować bliskich o swojej sytuacji. Mężczyzna prosił o pomoc napotkanych podróżnych, ale nikt nie był w stanie skontaktować się z jego rodziną. Całkiem prawdopodobne, że nie znał nawet numerów telefonów do bliskich, pamięć wyręczają dziś przecież smartfony...

Z pomocą przyszli dopiero policjanci drogówki, którzy - przez przypadek - pojawili się na MOP-ie. Ostatecznie policji udało się skontaktować z rodziną zestresowanego seniora, korzystając... z mediów społecznościowych. Mundurowi odnaleźli bliskich mężczyzny i wysłali do nich stosowne wiadomości. Trzeba przyznać, że było to niekonwencjonalne rozwiązanie.

W tym czasie kolumna trzech aut zdążyła jednak pokonać kilkadziesiąt kilometrów. Dojechanie do umożliwiającego zawrócenie węzła i powrót po "zgubę" zajął jej aż dwie godziny, w czasie których mężczyzna pozostawał pod opieką policjantów. Gdy emocje opadły, miał nawet żartować, że wydarzenie na dobre wpisze się w kanon rodzinnych historii.

Ostatecznie, po przeszło dwóch godzinach spędzonych w towarzystwie mundurowych, mężczyzna znów spotkał się z bliskimi i rodzina - tym razem w komplecie - ruszyła w dalszą podróż.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas